Iverson – legenda 76-ers (ocena 3/10)
Filmy o NBA to praktycznie samograje. Ekscytująca rywalizacja, barwni zawodnicy – cóż tu można zepsuć? Okazuje się, że wszystko.
Allen Iverson w zasadzie zapoczątkował nowy styl wśród czarnoskórych koszykarzy: tatuaże, łańcuchy, hip-hop. Ale przede wszystkim był jednym z największych, nieliczni nawet twierdzą że największym talentem sportowym. Nie przełożyło się to jednak na sukcesy. Wybrany z numerem jeden draftu w 1996 roku przez Philadelphię, spędził w tej drużynie 10 lat. Był to okresy, gdy kończyła się dominacja Chicago z Michaelem Jordanem, a powoli rozpoczynał Lakersów z „Shaq” O’Neal. Iverson po trzech latach doprowadził drużynę do play-offów, w których wystąpili sześć razy, a szczytowym okresem był sezon 2000/2001, gdy 76-ers dotarli aż do finałów, w których stoczyli bój z Lakersami. Iverson był podstawowym strzelcem, jego średnie w niektórych sezonach oscylowały na poziomie ponad 30 punktów na mecz. Tytułu jednak Iverson nie zdobył, potem spędził kilka sezonów w Denver, ochłapy w Detroit i Memphis oraz krótka przygoda w Turcji. Iverson miał takiego pecha, że nawet trafił na słabsze dla Dream Teamu igrzyska w Atenach, w których Amerykanie zdobyli zaledwie brązowy medal – drużyna z Iversonem, LeBronem, MeLo, Wadem i Duncanem przegrała w półfinale – nieprawdopodobne. Sportowo więc Iverson pozostanie tylko lokalną legendą, bez pierścienia mistrzowskiego, bez złota olimpijskiego.
O tym wszystkim można się dowiedzieć szperając w internecie po historii najlepszej koszykarskiej ligi na świecie, ale niestety nie z filmu dokumentalnego w reżyserii Zatella Beatty, aktorki która praktycznie nic poza tą produkcją nie zrobiła. Nic dziwnego, bo pod względem reżyserskim film jest prawdziwym koszmarkiem. Przyjmijmy nawet, że reżyserka nie zna się na sporcie i chciała nakręcić film głównie o poza boiskowych perypetiach ekscentrycznego gracza, ale nawet to wyszło fatalnie. Już na samym początku reżyserka wybiera ustawiającą całą narrację scenkę, gdy dzieciaki wypowiadają się o Iversonie jako świetnym koszykarzu, ale ze względu na jego charakter nie chcieliby z nim zagrać w jednej rodzinie. Tak sobie ustawiła film, a potem próbowała przez półtorej godziny bronić koszykarza, zrzucając wszystkie skandale na bark zbiegów okoliczności i sprzężenia złych, niezależnych od Allena mocy.
Film rozpoczyna dłuższa sekwencja młodości Allena, typowej dla wielu graczy NBA, czyli trudne warunki dorastania, niepełna rodzina, pokusa narkotyków, gangów. Iverson dzięki swojej pasji sportowej jakąś przebrnął ten okres skupiając się na dwóch dyscyplinach sportu. I tutaj pierwszy zarzut do filmu. Pokazano co prawda kilka świetnych akcji bohatera z futbolu amerykańskiego, ale nawet nie zająknięto się dlaczego ostatecznie wybrał koszykówkę. To mało znany fakt nawet dla wielu fanów NBA, więc byłoby ciekawe coś o tym napomknąć. Ta faza filmu, poza tym że jest sztampowa (mało zaskakujące, że wielki talent pochodzi z nizin społecznych) to jeszcze koszmarna realizacyjnie: dominują gadające głowy, równie dobrze mogłoby być to słuchowisko radiowe, bo na ekranie nic ciekawego się nie dzieje.
Kolejna sekwencja w filmie odnosi się do także mało znanego wielu fanom Iversona zdarzenia z początku kariery, gdy trafił on do więzienia za bójkę w klubie kręgielskim. To z pewnością ukształtowało chłopaka, tłumacząc chociażby zamiłowanie do tatuaży i twardych stosunków ze współpracownikami i dziennikarzami. Szczegółowo omawiany jest incydent oraz dalsze okoliczności sprawy sądowe. Iverson jest tutaj wybielany jako świętoszek, który tylko sobie rzucał w kręgle, a został sprowokowany przez białych. Potem jeszcze wszystko się przeciwko niemu sprzysięgło, jako znana już postać był wskazywany przez świadków, a sędzia specjalnie odwlekał proces żeby go skazać jako pełnoletniego. Jednostronność tego przekazu aż razi po oczach. Powstał o tym zresztą osobny film „No Crossover: The Trial of Allen Iverson” – ciekawe jak tam jest sprawa przedstawiona.
Koniec końców Allen jednak zostaje wypuszczony z więzienia i może po krótkiej przerwie wrócić do sportu. Zostaje wybrany z numerem jeden draftu i rozpoczyna swoją ekscytującą przygodą z NBA. W tym momencie rozczarowanie wszystkich fanów koszykówki będzie największe. Nie ma praktycznie nic o postępach jakie zawodnik robił, postawie jego drużyny, osiągnięciach, brakuje również fragmentów akcji – OK, jest jeden zwód przeciwko Jordanowi. Dużo jest natomiast gadania, jak to zabraniano się zawodnikom ubierając w luźnym stylu który promował Iverson wprowadzając nakaz chodzenia w garniturach, sporo jest konferencji prasowych w których gracz umniejsza wartość obecności na treningach, i tego typu pierdoły mało istotne w ocenie zarówno sportowej, jak i życiowej postawy Iversona. Kwintesencją miałkości tego filmu jest fragmentarycznie pokazana rywalizacja finałowa z Lakersami, rywalizacja w której w każdym meczu Iverson był liderem strzelców swojej drużyny, ale tego z filmu się nie dowiemy. Już same te finały mogłyby stanowić kanwę filmu, ale jakoś twórcy tej produkcji uznali że najważniejsze wydarzenie w sportowej karierze koszykarza nie zasłużyło na więcej nić kilka minut bez nawet podania finałowego rozstrzygnięcia. No cóż jak ktoś nie wie, kto wygrał i w ilu meczach – musi sobie sprawdzić w internecie.
Po tych finałach film leci już jakby dostał zgodę tylko na półtorej godziny – pożegnanie z Philadelphią, prawie przemilczane cztery sezony w Denver, kilka zdań o Detroit i Memphis, powrót do domu i turecki incydent. Nie dowiemy się o tym, co Allen robił po zakończeniu kariery, bo już chyba nie ma na to czasu. I jeszcze na dobicie widza na koniec wypowiedź bohatera twierdzącego, że w Philadelphii jest najlepsza publiczność, co jak wiadomo jest wierutnym kłamstwem, najlepsza jest w Portland!
Allen Iverson miał swoje grzeszki i w dużej mierze zmarnował potencjał sportowy (oczywiście nie zawsze ze swojej winy), ale na pewno zasłużył na dużo lepszy dokument na swój temat. Bo produkcja Beatty jest kompletną porażką i już lepiej sobie poszperać w internecie fragmenty meczów z Iversonem, niż męczyć się z taką produkcją. A poza tym po chudych latach i okresie tankowania, Phila walczy w półfinale konferencji wschodniej.
Zwiastun:
Produkcja: USA
Rok: 2014
Gatunek: dokumentalny, sportowy, biograficzny
Reżyseria: Zatella Beatty
Zdjęcia: Jamie Hall
Obsada: Allen Iverson, Larry Brown, Tom Brokaw, Carmelo Anthony, Dwyane Wade, Pat Croce, Scoop Jackson, a w kilku ujęciach także Michael Jordan i Shaquille O’Neal