top of page

Przeboje świata

urodzinowa wizyta

Wybieramy wersję ekonomiczną: na balkonie, bez kolacji, w dodatku w zniżkowych cenach. Obsługa jak zwykle porządna, jednak pierwszym mankamentem są schody do pokonania. Nie ma windy, nie ma udogodnień dla niepełnosprawnych, co obecnie już powinno być normą. Dzięki uprzejmości dostajemy wspólny stolik (a mieliśmy bilety na różne) przy samej balustradzie, z dobrą, acz niewygodną (trzeba siedzieć ze skręconą szyją) widocznością. Jest bardzo mało miejsca pomiędzy stolikami, co też nie przystoi jak na klasę tego miejsca. Bardzo miły kelner, zamawiamy więc nawet po wódeczce, herbatę i deser – ceny w miarę przystępne (chociaż bierzemy najtańsze opcje). Trochę jest zamieszania z miejscami, bo niektórzy kupowali przy balustradzie, a spóźnieni dostają gorsze miejsca. Jednak ogólnie balkon nie jest złym pomysłem, chociaż tańszy ledwie o 20-30 zł.

 

Mieliśmy specjalną okazję, imieninową, i tylko dlatego zawitaliśmy w powiększonym gronie, bo akurat przypadła żałoba narodowa. Sabat poinformował na stronie internetowe, że spektakl się odbędzie ale zostanie poprzedzony minutą ciszy. Niestety takowej nie było. W dodatku po spektaklu zorganizowano dancing, a chyba tego dnia należało się powstrzymać. To faux pas ze strony dyrekcji teatru.

 

Muzycznie to podróż po największych przebojach świata – w tle wyświetlają się zdjęcia z konkretnego miejsca, a na scenie charakterystyczna dla danego regionu muzyka: Grecja – Zorba, Izrael – Gdybym był bogaty, Rosja – Kalinka, Francja – Can Can. Jak to w Sabat – pod względem kostiumów jest pięknie, ale pod względem muzycznym i tanecznym dużo gorzej. Fatalnie wypadają głosy męskie, problemy ma również zespół taneczne, nawet doszło do przypadku że dziewczyny na siebie wpadły. Kilka piosenek wypadło jest znakomicie – szczególnie przebój Whitney Houston i udane stepowanie irlandzkie. Okrasą występu była akrobatka Agnieszka Gerlach – która porwała swoimi wyczynami publiczności. Ale to jednak nie cyrk, a rewia, więc jak taki występ dominuje to świadczy o słabości całej reszty.

Ponownie wrażenie artystyczne obniża pojawienie się właścicielki teatru.

 

Dłużej zostajemy na pospektaklowy dancing i jak widać dużo ludzi przychodzi tutaj, aby sobie jeszcze potańczyć. I to dla nich jest idealna propozycja, bo pod względem teatralnym można mieć bardzo dużo zastrzeżeń. I jeszcze ta wtopa z żałobą narodową. Podejrzewam, że nie zwiększymy naszej częstotliwości wizyt w Sabacie.

Hollywood na Foksal

35 lat

Specjalna data i okazja, a więc wybieramy teatralne miejsce do którego chodzimy bardzo rzadko, głównie ze względu na ceny i dostępność biletów. Biorąc jednak pod uwagę okoliczności tym razem wybieramy pełną wersję – na parterze z kolacją, co za dwie osoby kosztuje 500 zł – więc to propozycja dla bywalców raczej sporadycznych, a nie osób które obcują z kultura codziennie.

 

Po wejściu do obskurnej bramy robi się uroczyście. Ładny wystrój, powitanie z lampką szampana. Niedogodnością są jedyne toalety na dole, co powoduje że za każdym razem trzeba schodzić i stosunkowo chłodny hol wejściowy. Obsługa ubrana w atrakcyjne stroje: panowie w garniturach, dziewczyny w krótkich spódniczkach i bluzkach z cekinami. Każdy jest prowadzony do stolika.

Kolacja jest sporym rozczarowaniem: szwedzki stół z niewielkim wyborem dań gorących, a w praktyce co najwyżej chłodnych. Jak na posiłek za 100 zł (taka jest różnica pomiędzy ceną bez kolacji) to bardzo przeciętnie. W dodatku w trakcie godziny nie bardzo jest co robić – ktoś tam gra na scenie, a ludzie jedną i nic z tego nie wynika. Za taką cenę powinna być obsługa do stolika, z jakimś normalnym daniem. Szczególnie że za alkohol i tak trzeba dodatkowo płacić – szampan w rekordowej cenie 1.399 zł. Ale nie przejmujemy się finansami takiego wieczora, jednak jak ktoś mniej świadomy to powinien być rozczarowany, bo za taką cenę nie zje nic dobrego.

 

Sam show efektowny pod względem kostiumów, ale to trochę za mało. Muzycznie i tanecznie jest co najwyżej przeciętnie. Przynajmniej w porównaniu z takimi miejscami jak Buffo, czy Roma. Trochę to wygląda jakby przychodzili tutaj snoby, dla których poziom artystyczny nie ma większego znaczenia, a ceny czym wyższe tym lepiej. Błędem jest także eksponowanie właścicielki, która swoją renomę ma, ale przyszedł czas że powinna ograniczyć aktywność na scenie.

 

Po spektaklu jest także dancing, i dużo osób tańczy, co jest dodatkową atrakcją, ale niestety nie dla nas.

 

Ogólnie jest to propozycja na specjalne okazje, a że takowa właśnie była to wyszliśmy usatysfakcjonowani. Spodziewaliśmy się co prawda sporo więcej, chociażby perfekcji artystycznej, jednak zdajemy sobie że jest to produkt skrojony na konkretne potrzeby.

Please reload

bottom of page