top of page

Golem

December 02, 2017

Chyba najbardziej specyficzny spektakl ostatnich lat. Miała to być trzecia część tryptyku „Dybuk” (świetnia), „Malowany Ptak (?), ale chyba reżyserka Maja Kleczewska poczuła potrzebę zrobienia czegoś absolutnie nieszablonowego.

Spektakle zaplanowano co 2 godziny, więc można było się spodziewać półtoragodzinnego spektaklu. Nic bardziej mylnego. Otóż można było wejść w każdej chwili, chyba najlepszym rozwiązaniem było przyjść na całe 6 godziny. Ja spędziłem ponad dwie i nic się nie powtarzało. Już przed wejściem widz jets instruowany, żeby nie traktować tego jako spektaklu, bardziej jako wizytę w galerii. Można zająć dowolne miejsce, robić co się chce (na upartego można było siedzieć nawet na komórce). Początkowo trudno odróżnić aktorów, od widzów, ale z czasem rysuje się pewna fabuła.

Z jednej strony jest to legenda golema, czyli istoty ulepionej z gliny na podobieństwo człowieka i uczonej ludzkich zachowań. U Kleczewskiej jest to naga kobieta (jedynie z zaklejonym najbardziej intymnym miejscem). Prowadzona przez swojego opiekuna (stwórcę) powoli uczy się chodzić, biegać, odróżniać części ciała, wchodzić w interakcje z ludźmi.

Z drugiej strony opowiadane są traumatyczne przeżycia wojenne i powojenne ludzi pochodzenia żydowskiego nazywanych określanych jako Dzieci Holokaustu. Widz może więc przystanąć i zainteresować są konkretną opowieścią, chociaż wiele wątków jest prowadzonych równolegle. Trochę jednak publiczność jest kierunkowana na najważniejszą w danej chwili postać, albo na fragment wyświetlany na jednej ze ścian (jest nawet forma standupu).

Tak naprawdę to widz sam musi zdecydować, czy i jak bardzo zaangażować się w spektakl. Dla mnie te opowieści holokaustowe są trochę wtórne, ale domyślam się że dla wielu stanowią one istotę tego spektaklu. Bardziej do gustu przypadł mi nastrój science-fiction, zresztą szedłem  na to przedstawienie z nastawieniem że będzie to adaptacja Stanisława Lema. I trochę tego klimatu było, szczególnie w niektórych kostiumach i gadżetach.

 

Teatr Żydowski skorzystał tym razem z uprzejmości ATM Studio i odnośnie tego pomysłu był to strzał w dziesiątkę, bo nic tak dobrze do tej formy nie pasowało jak industrialna, przestronna hala stanowiąca miejsce „akcji”.

 

Specyficzne, trudne, ale pełne inwencji twórczej przedstawienie. Zapewne również wyczerpujące dla aktorów, nie wiem czy wejdzie w ogóle na stałe do repertuaru. W grudniu 2017 było grane przez kilka dni.

 

Zdjęcie ze spektaklu autorstwa Magdy Hueckel udostępnione przez Teatr Żydowski

Kibice

September 12, 2017

Produkcja spektaklu o kibicach przez Teatr Żydowski wzbudziła kontrowersje jeszcze przed premierą. Kibice Legii wydali oświadczenie, które wydawało się kuriozalne, w sytuacji gdy nie widzieli spektaklu …  okazało się jednak prorocze (!!!). Tak jak pisali – wyczuli pismo nosem,  że po raz kolejny na popularności Żylety ktoś chce się wylansować.

Twórcy zresztą zabezpieczają się jak mogą, podkreślając brak inspiracji z grup kibicowskim. Raczej niepotrzebnie – spektakl przejdzie niezauważony, bo jest zwyczajnie przeciętny.

W gościnie Teatru Nowego na małej salce wystawiono go we wrześniu trzy razy: trudno było o bilety, bo ze względu na pomysł scenograficzny miejsc jest niewiele. Ale jakoś udało mi się szczęśliwie, akurat trzynastego września, kupić od jednej pani bilet. Kolejnych prezentacji na razie nie ma w planach.

Pomysły scenograficzne są największym atutem tej produkcji. Jak widać Teatrowi Żydowskiemu nie przeszkadza tułaczka po różnych miejscach. Scena jest w postaci małego boiska piłkarskiego - może bardziej hokejowego, bo z uwydatnionymi  bandami. Publiczność siada wokół, mając bliski kontakt z aktorami.

Przed spektaklem z głośników idzie komentarz stylizowany na sportowy, jak to bardzo czekamy na wielkie emocje. I to jest tyle emocji, bo w samym spektaklu brakuje przede wszystkim pomysłów.

Najpierw siódemka aktorów podnosi ręce w odpowiedzi na głos oświadczający: kto jest Żydem, kto kibicem, kto był na meczu, kto na Żylecie, a kogo w ogóle nie interesuje pochodzenie. Następnie jest szereg wspomnień aktorów z prób. Kolejne daty, i niestety niedopracowane, nudne, nic nie wnoszące monologi. Punkt wyjścia był taki, że zarówno kiboli, jak i Żydów dotykają stereotypy (karki, które tylko się napierdzielają po lasach tudzież chytre, cwaniaki, które ukrzyżowały Chrystusa). To był dobry punkt wyjścia, tylko nie został wykorzystany. W zamian są rozkminki co by się stało jakby 20 lat temu na Żyletę przyszedł Żyd w jarmułce.

Najatrakcyjniejszy moment spektakl to całkiem udany pokaz żonglerki piłkarskiej jednego z aktorów. Ciekawe również jest zaangażowanie publiki do śpiewania przerobionych piosenek kibolskich. I tyle, na szczęście po godzinie ten zupełnie nieudany projekt się kończy.

Ginczanka. Chodźmy stąd

September 04, 2017

Pokaz przedpremierowy Teatru Żydowskiego pokazany w ramach Festiwalu Singera (aczkolwiek dwa dni po jego zakończeniu).

5 września 2017 roku. Bardzo smutna prywatnie data, nie sprzyjająca wizycie w teatrze. Przedstawienie na małej scenie przy Senatorskiej odpowiadała jednak nastrojowi. Sentymentalny spektakl z elementami muzycznymi, oparty na rozważaniach o miałkości ludzkiej egzystencji. Trochę ciekawych rozwiązań: mała dziewczynka, materiały wideo.

Spektakl zakończony mocną sceną z grzebaniem samej siebie poprzez zasypywanie ziemią. Taki pogrzeb …

Dybuk

August 25, 2017

Kultowe wręcz przedstawienie Teatru Żydowskiego. Tym razem wystawione gościnnie w Teatrze Nowym na Madalińskiego. Spektakl popołudniu, bo wieczorem Malowany Ptak, który rzekomo ma stanowić kontynuację.

Napiszę krótko: najlepszy Dybuk jakiego widziałem. Wielkie wrażenie na mnie zrobiło pod względem scenograficznym i pomysłów. Na największy szacunek zasługuje odważna rola główna.

Festiwal Singera

August 24, 2017

Zorganizowane z rozmachem wydarzenie obejmujące wiele elementów kultury żydowskiej: teatr, muzykę, literaturę, film. Z uwagi na napięty grafik skupiłem się głównie na wydarzeniach teatralnych. Żałuję, że nie wpadłem na nic muzycznego – trzeba poprawić w 2018.

Kamienica na Nalewkach

January 14, 2016

Spektakl oparty na kulturze żydowskiej, łączący teksty śpiewane i żartobliwe skecze z codziennego życia. Trzeba oddać że udało się w sposób bardzo śmieszny i delikatny dotknąć naprawdę wrażliwych tematów jak: choroby, starość, zdrada małżeńska, biedota.

Przedstawienie jest sprawnie zrealizowane i dwie godziny mijają jak chwila. To już koniec? – zapytała Woda rozczarowana brakiem dalszego ciągu.

 

Gościem był Marian Opania, z m. in. świetnym skeczem brydż (czyli bliskim piszącemu te słowa). Ogólnie mam wrażenie że Marian może mieć pewne wątpliwości co do swojego małżeństwa – bo to był główny temat jego żartów.

 

Lekkim rozczarowaniem był brak bankietu jubileuszowego po spektaklu, ale że sypał śnieg to trzeba było lecieć odśnieżać samochód.

Należy wspomnieć że żydowski ma nową Panią Dyrektor i bardzo integruje się ona z widzami: po seansie siedzi blisko wyjścia i każdy może sobie z nią porozmawiać. Ale wina na jubileusz nie kupiła. Żydowska natura …

zdjęcie: Przemysław Szydło

Please reload

bottom of page