"Aktorka" - polska Marylin Monroe
„Aktorka” to film dokumentalny o wielkiej gwieździe polskiego kina lat 60-tych Elżbiecie Czyżewskiej. Bohaterka wielkie sukcesy święciła w polskim kinie i teatrze będąc symbolem kobiecości, seksu i zalotów. Nawet pojawiało się określenie Elżbiety jako polskiej Marylin Monroe. Była angażowana przez najważniejszych polskich reżyserów: Kutza, Hasa, Bareję, Forda, Wajdę.
Jednak to nie okres sławy i oszałamiającej kariery tej - mającej trudne dzieciństwo (dom dziecka) - aktorki dominuje w dokumencie. Po małżeństwie ze znanym amerykańskim dziennikarzem, na fali wydarzeń marcowych (1968) aktorka decyduje się na emigrację, która będzie początkiem końca jej ogromnej popularności, sławy i kariery.
Pierwszym ograniczeniem na jakie napotyka Czyżewska jest bariera językowa. W „Aktorce” jest to bardzo szczegółowo analizowane i podkreślane (można się np. dowiedzieć że akcentu można się nauczyć tylko do 5 roku życia, potem narządy mowy są już tak rozbudowane że idealna nauka języka jest niemożliwa). Dostaje drugoplanowe role, jest zupełnie nieznana. Do tego dochodzą problemy osobiste: rozwód i rozczarowanie postawą byłego męża.
Zaczyna się największy koszmar Czyżewskiej, wyniesiony z trudnego dzieciństwa alkoholizm. Już nawet powroty do Polski i epizodyczne role na polskich scenach nie dają jej satysfakcji. Aktorka wpada w depresję. Całość tragicznych jej losów kończy ciężka choroba.
W dokumencie o Czyżewskiej opowiadają jej najwięksi przyjaciele. Ale najlepszy jest fragment wywiadu z Meryl Streep. MS jako młoda aktorka została dostrzeżona przez Czyżewską, która rozpoznała w niej wielki talent. Niektórzy krytycy zauważają że Streep wiele zaczerpnęła z charakterystycznego stylu gry i postawy aktorskiej Czyżewskiej.
Czy „Aktorka” jako dokument wypełnia zadanie ukazania tak pokrętnej kariery i tak wielkiej osobowości jak Czyżewska? Chyba jednak nie do końca.
Dominują charakterystyczne „gadające głowy”, bardzo mało jest oryginalnej Czyżewskiej. Położony nacisk na problemy aktorki też nie jest do końca udany, bo nie wychwytuje tego wielkiego rozczarowania i pustki po pojawieniu się problemów na emigracji. Generalnie to więcej od obejrzenia tego filmu daje lektura życiorysu i prasowych wywiadów z jej przyjaciółmi.
Autorzy filmu twierdzą w wywiadach, że chcieli pokazać że także po wyjeździe do USA aktorka była popularna. Z filmu niestety wynika gorsza część osobowości Czyżewskiej: pycha, lekkomyślność, zabawowy tryb życia, skłonność do alkoholu i nikotyny. Ckliwe wypowiedzi kolegów po śmierci Elżbiety nie ratują tego negatywnego wydźwięku.
Chyba jednak Czyżewska zasłużyła na lepszy dokument bardziej uwypuklający jej talent, urodę i specyficzny styl aktorstwa.
Nie ma w tym filmie nic o początkach kariery aktorki (przypadkowo złożone papiery), trudne dzieciństwo, wielka przyjaźń z siostrą. Słowem nie wspomniano o pierwszym małżeństwie z reżyserem Skolimowskim. Dużo więcej niż z filmu można dowiedzieć np. tutaj.
To czego najbardziej zapewne fanom Czyżewskiej zabraknie w tym filmie – to praktycznie pominięcie jej zmysłowej urody. W tym dokumencie może sprowadza się to kilkusekundowej sceny z filmu „Rękopis znaleziony w Saragossie”.
Zrozumiałe że twórcy filmu mieli do dyspozycji przede wszystkim materiał i wywiady z osobami, które śledziły amerykański okres życia aktorki. Ale przez to powstał dokument wybrakowany. I to niestety wybrakowany z tego co w Czyżewskiej było najpiękniejsze. Dosłownie.