„Przynęta” – rybak (ocena 6/10)

Zwycięzca festiwalu Nowe Horyzonty. I to, co niezmiernie rzadko się zdarza na tak specyficznym przeglądzie, zarówno wśród publiczności, jak i jurorów.

Rybak z małej kornwalijskiej osady turystycznej próbuje uciułać połowami rybek na własną łódź. Na drodze stają mu nowe zwyczaje i przybysze.

Scenariusz tego bardzo specyficznego filmu oparty jest na konfrontacji: starego z nowym, biedy z bogactwem, tradycji z nowoczesnością. Przyjęta staromodna forma jakby stawiała rację po stronie tego bardziej tradycyjnego świata. Jednak fabuła, oczywiście powolna, ale mająca swoje kulminacyjne punkty, wydaje się obiektywna. Przedstawione są racje różnych stron. Jest wiele podtekstów, stąd pomimo skąpej fabuły film może zainteresować także widza wymagającego w kinie ciekawej historii.

Forma może być jednak dla wielu nie do przyjęcia. To pewna maniera reżyserów, którzy na siłę chcą zabłysnąć. Stylizowanie na produkcje sprzed kilkudziesięciu lat: biało-czarne zdjęcia, wąskie kadry, celowe uszkodzenia na taśmie. Takie zabiegi trafiają tylko do wybranego grona wysmakowanych widzów. I tak było w tym przypadku, gdyż film spotkał się z entuzjastycznym odbiorem na festiwalu Nowe Horyzonty. Do dystrybucji szerszej już się nie dostał. Co jest trochę niesprawiedliwe, bo warto odnotować bardzo ciekawe rozwiązania montażowe i wręcz perfekcyjną realizacje dźwięku.

Odstraszać za to może bardzo oszczędna rola Edwarda Rowe, którego występ przypomina bardziej naturszczyka niż profesjonalnego aktora. To też zapewne wynika z manieryzmu i chęci przyciągnięcia specyficznej widowni. Trzeba się postarać, żeby odkryć zalety, które niewątpliwie ta produkcja posiada.

Plusy:

+ scenariusz oparty na konfrontacji

+ świetny montaż

+ znakomita realizacja dźwięku

+ wyrazisty bohater

+ popularność na festiwalu Nowe Horyzonty

Minusy:

- staroświecka forma

- trudne w odbiorze

- zmanieryzowanie reżyserskie

- „naturszczykowa” gra Edwarda Rowe

- opóźniona dystrybucja