Bracia Sisters – RIP City geneza (ocena 5/10)
Westernowy brzydki świat okraszony gwiazdorską obsadą, w adaptacji bestsellerowej powieści Patricka deWitta.
Stan Oregon. Połowa XIX wieku. Westernowy obraz Ameryki: strzelaniny, morderstwa, samotne domostwa narażone na napady, alkoholowe speluny połączone z domem publicznym, gorączka złota. W tych okolicznościach bracia Sisters realizują zlecenia zabijania osób wskazanych przez Kontradmirała. Nowe zlecenie dotyczy chemika, który jak się okaże pracuje nad substancją pomagająca w pozyskaniu złotego kruszcu. W tym celu muszą się ruszyć poza rejon swoich dotychczasowych rewirów.
Odradzający się raz po raz gatunek westernu szuka swojej konwencji dla współczesnego odbiorcy. Tym razem propozycja jest bardzo specyficzna, może dlatego że podjął się jej reżyser francuski - Jacques Audiard specjalizujący się w wysublimowanych dramatach psychologicznych.
Ekranizacja westernowej powieści DeWitta to mroczny, obfitujący w obrzydliwości obraz trudu dwóch typów spod czarnej gwiazdy. Bracia Sisters (co za pomysłowe połączenie z nazwiskiem) nie patyczkują się w realizacji kolejnych morderczych zleceń. Także sam film w niewielkim stopniu ukrywa obrzydliwe elementy ich wędrówki: egzekucje z bliskiej odległości, pająk wchodzący do ust w trakcie snu, wymiotowanie, rany po niebezpiecznej substancji, amputowane kończyny, orgia w domu publicznym. Film sygnalizuje te wszystkie ciemne strony rzeczywistości, jednak szybko robi cięcie, pozostawiając widza z wyobraźnią. Ten zabieg jest celowy, acz nie poprawia komfortu widza. Stanowi jednak pretekst do ocieplania wizerunku bohaterów i świata. Rozpoczyna się niewinnie, od nowego wynalazku jakim jest szczoteczka do zębów pozwalająca zachować na dłużej dobrą kondycję uzębienia. Ale jak już jeden z bohaterów się rozchoruje, całkiem niespodziewanie zaczynamy mu współczuć zapominając o uprawianym bezwzględnym procederze. Proces unormowania ładu społecznego postępuje coraz wyraźniej, pojawiają się nawet kwestie radykalnego podejścia do zaprzestania niecnego procederu, co znajdzie swojej ujście w sekwencji finałowej. Powoli można również przekonać się do samych rzezimieszków, szczególnie gdy podkreślone zostaje ich trudne dzieciństwo, konieczność asymilacji w takich, a nie innych warunkach. To co prawda za mało, żeby zaakceptować ich sposoby realizacji zlecenia, jednak przestaje to wyglądać aż tak jednoznacznie negatywnie. Ludzie są tacy, jak czasy w których żyją – ówczesne wymagały bezwzględności, okrucieństwa, braku litości.
Warstwa realizacyjna jest ściśle powiązania z zabiegami narracyjnymi. Filmowo jest to opowieść utrzymana w mrocznych barwach, z oszczędnym naświetleniem, wulgarnymi dialogami, kamerą operującą zbliżeniami. Z czasem jednak pojawiają się sceny ukazujące piękno świata: krajobrazy, uroki przyrody (zapewne bardziej dociekliwy widzowie zauważą, że zdjęcia nie powstały w USA, a w Hiszpanii i we Włoszech), a nawet magia po użyciu substancji poszukiwanego chemika.
Do projektu zaangażowano aktorów z górnej półki. Nie mają oni łatwego zadania, jednak powoli przekonują do swoich kreacji: może początkowo niezbyt zachęcających, ale z czasem ujawniających ludzkie cechy i doznania bohaterów. To konsekwencja i wiarygodność aktorów pozwala utrzymać klimat i pozwolić części widzom zaangażować się w wydarzenia ekranowe. Ale tylko części, bo bardziej czuła widownia zostaje skutecznie zniechęcona wieloma zbyt dosłownymi scenami. Nie jest to film na romantyczne wyjście do kina (pozbawiony zresztą postaci kobiecych, w obsadzie długo trzeba szukać aktorki), chociaż jego polska premiera przypada w okresie wysypu romantycznych pozycji. Jak ktoś się pomyli i zabierze nieświadomie na randkę swoją ukochaną, może nie osiągnąć romantycznego zamiaru.
Nie sposób jednak nie doceniać pewnych walorów tej trudnej, nowatorskiej w gatunku westernowej propozycji. A dla kibiców koszykarskiego zespołu z Portland, dodatkowy smaczek – w końcu to na tych ziemiach swoją niecną działalność prowadzili bracia Sisters. Wyprawa ze stanu Oregon do Kalifornii to jak najbardziej czytelna współcześnie aluzja do koszykarskich ambicji TrailBlazers – w wolnym tłumaczeniu wędrowcy wytyczający nowe szlaki.
Plusy:
przemiana w ukazaniu brzydkiego świata i odpychających bohaterów
klimat
aktorstwo
zdjęcia
Minusy:
drastyczne, obrzydliwe sceny
nużące tempo
monotonna fabuła
zbyt męskie kino
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: The Sisters Brothers
Polska premiera: 22 lutego 2019
Produkcja: USA, Francja, Hiszpania, Rumunia
Rok: 2018
Gatunek: western
Festiwale: Wenecja
reżyseria: Jacques Audiard
scenariusz: Jacques Audiard, Thomas Bidegain na podstawie powieści Patricka deWitta
zdjęcia: Benoît Debie
muzyka: Alexandre Desplat
montaż: Juliette Welfling
scenografia: Michel Barthélémy
obsada: Joaquin Phoenix, John C. Reilly, Jake Gyllenhaal, Riz Ahmed, Jóhannes Haukur Jóhannesson. Rutger Hauer, Rebecca Root, Allison Tolman, Carol Kane