Patryk – mops w spadku (ocena: 5/10)
No, niemożebne te upały w tym roku. Jeszcze ludzie to rozumiem (klima, roznegliżowanie - te sprawy), ale jak się ma futro na sobie to nie idzie wytrzymać. Łażę jak staruszek i tylko sapie. Nawet na spacer się nie chce wychodzić. Dobrze, że przynajmniej to łahajstwo spod Sejmu przewiało. Jakby nie było tego mało, to jeszcze jakieś trzaski z błyskawicami przechodzą i wtedy to aż mi gęsia skórka przechodzi – co prawda potem robi się trochę chłodniej, ale co ja się strachu najem to głowa mała. Do dupy z takim życiem, a twierdzą że miałem FUKSA. Ale ja tu nie pogodzie, a o filmie, bo wszedło … weszło na ekrany coś o mopsie. Czy mops to pies to akurat mam wątpliwości, ale i tak czuję się w obowiązku cosik nasmarować. Z góry oszczekam, że słabiutkie i nie warto. Nie warto do kina oczywiście, bo przeczytać se możecie.
Jak mops wygląda – chyba wiecie, nie będę Wam opisywał, najwyżej wrzućcie sobie grafikę w googla. Ten z filmu ma w dodatku kretyńskie imię i mieszka sobie w Londynie – niczego sobie. Tam to nawet mnie nie było. Jego pani to starsza babcia, która mu na dużo pozwala. Ale pewnego spaceru babcia kładzie się na ziemi i przestaje oddychać. Kiszka. Odpicowany Patryk udaje się więc na uroczyste zakopanie babci w ziemnej dziurze, i w sumie zostaje sam. Ale okazuje się, że babcia wszystko przewidziała i wyznaczyła na swoja następczynie wnuczkę: Sarę. Sara jest nauczycielką, samotną bez faceta, mieszka w małym mieszkaniu i właśnie ma rozpocząć nową pracę jako anglistka. Największy problem w tym, że Sara nie lubi psów, a w zasadzie jeszcze nie wie, że lubi. Początkowo więc stosunki z niesfornym Patrykiem układają się jak pies z kotem – słyszysz Feli sierściuchu?
Nie szczeknę, że mi się ten film podobał, bo mi się nie podobał, ani wcale. Przede wszystkim Beattie Edmondson (która odpowiednio odpicowana wygląda całkiem całkiem), a z polskim głosem Julia Kamińska. Nie wiem co gorsze – ona fatalna, a dubbing jeszcze bardziej. Jak to ma być film familijny to można było wykreować chyba lepszą bohaterkę, a nie babę dla której przebiegnięcie pięciu kilosów do wysiłek jak dla mnie wyprawa z Osiedla Oświecenia na Rynek Główny i z powrotem.
Film ma kilka wątków, ale żaden z nich nie jest przekonujący. Najważniejszy to chyba jednak ewolucja stosunku Sary do psa – ale nic dziwnego, że go w końcu polubi (jakby dostała labradora – to polubiłaby natychmiastowo, prawda jaki jestem skromny). Ważne są także perypetie miłosne samotnej dziewczyny, do których to słodki mops przyłoży pomocną rękę, ale już scena z nieudaną randką – słabo. Jest jeszcze wątek nowej pracy w szkole, w której Sara nie przypada do gustu przyszłemu dyrektorowi. I jakby tego było mała drugoplanowe wątki: uczennicy, której rodzice się rozwodzą oraz sąsiadki, która jako posiadaczka psa zostaje wyeksmitowana (w Londynie jest takie prawo?). A na deser starania Sary, aby przebiec bieg charytatywny na pięć kilometrów. Pomieszane są te wątki, nie ma szans na żadnym z nich się skupić – no takie pomieszanie z poplątaniem, irytujące jak się ogląda – wiecie chyba o czym szczekam? Trzy osoby tworzyły ten scenariusz – chyba każdy pisał o czym innym.
Co do samego Patryka - to nie jest źle. Ja tam nie gustuję w tej rasie, a nawet jej przedstawicieli nie zauważam, ale w filmie minki robi słodkie. Ponieważ to produkcja skierowana do szerokiej, również młodej publiczności, to po części ratuje on film. Pytanie czy warto na półtorej godziny kupować bilet dla oglądania mopsa? W ostateczności i tak jego wątek staje się kluczowy. A przez kogo? Tak, oczywiście przez kota. Przeklęta rasa, siadać na zadzie Feli i nie kręć mi się koło wąsa.
Kiepsko jest także z poczuciem humoru, a większość żartów jest zwyczajnie niesmacznych. I co z tego że pies musi oddawać mocz? Nie nasza wina, tak jesteśmy skonstruowane, a Wy ludzie – nie lepiej. A że lubimy sobie zjeść, nawet snickersa? Takie śmieszne? Musimy mieć instynkt zdobywania pożywienia, bo w ogóle byśmy nie przetrwali. Przynajmniej nie zniżamy się do żebrania, jak koty.
Muszę jednak przyznać jeden plus: film jest całkiem dobrze zrealizowany. Sceny są fajnie zmontowane, do tego muzyczka w odpowiednim momencie, dzięki czemu tak naprawdę ogląda się z przyjemnością. Nie zakrywa wad aktorskich i scenariusza, ale pod względem realizacyjnym jest co najmniej poprawnie.
„Patryk” tak jak wiele filmów w ostatnich miesiącach padł ofiarą sporu dystrybutora i multipleksu w którym ma swoją psią kartę Unlimited i jak ktoś chce to musi bulić kasę za bilet. Jak dla mnie – nie warto. Pewnie niedługo będzie gdzieś w telewizji.
Zalety:
miny mopsa
sprawna realizacja: montaż, muzyczka, ładne zdjęcia Londynu
konstatacja, że przyczyną wszelkich nieszczęść jest rasa kotów
Wady:
Beattie Edmondson i Julia Kamińska
chaotyczna narracja, wielość wątków
żenujące poczucie humoru
Zwiastun:
Tytuł oryginalny: Patrick
Polska premiera: 10 sierpnia 2018
Dystrybutor: Monolith Film
Produkcja: Wielka Brytania
Rok: 2018
Gatunek: familijny, komedia romantyczna
Reżyseria: Mandie Fletcher
Scenariusz: Vanessa Davies, Paul de Vos, Mandie Fletcher
Zdjęcia: Chris Goodger
Muzyka: Michael Price
Montaż: Matthew Tucker
Obsada: Patryk – mops, Beattie Edmondson, Tom Benett, Ed Skrein, Emily Atack, Jennifer Saunders, Adrian Scarborough, Gemma Jones, Peter Davison
Reżyser dubbingu: Artur Kaczmarski
Polski dubbing: Julia Kamińska, Mikołaj Roznerski