"Ghostbusters: Pogromcy duchów" - jak hejterzy (ocena 4/10)
![](https://static.wixstatic.com/media/cfad83_c17ac53f19fa43cebf192e2ffe0b6695~mv2.jpg/v1/fill/w_144,h_101,al_c,q_80,usm_0.66_1.00_0.01,blur_2,enc_auto/cfad83_c17ac53f19fa43cebf192e2ffe0b6695~mv2.jpg)
No nareszcie jakaś powtóreczka klasyki z lat 80-tych. Dawno nic z tej półki nie było – ostatnio to chyba Dzień Niepodległości. Kiedy to było? Aha, trzy tygodnie temu. Fachowo nowi pogromcy, a właściwie pogromczynie duchów: to jest reboot. Bo nie jest kontynuacją, tylko nowym wykorzystaniem pomysłu z poprzedniego filmu. Nawet nie wiedziałem że ten reboot wzbudził tak wielkie wzburzenie fanów. I to jeszcze długo przed premierą: TUTAJ Podobno trailer był najgorzej ocenianym filmikiem na youtube. A wszystko przez to, że kultowymi pogromcami zrobiono bohaterki płci żeńskiej. Fakt, film jest nieudany, ale głównie przez brak innych pomysłów, a nie tylko przez zamianę płci. Można się wpisać w nastroje hejterskie, bo Ghostbusters2016 faktycznie jest koszmarnie słaby. Fabułę pomijam, nie było nowego pomysłu, stary wygląda jak odgrzewany kotlet, a cała reszta była pisana chyba w kiblu na kolanie, podczas … wiadomo czego. Niestety największa wtopa to: bohaterki. Są one zupełnie pozbawione charyzmy, sztampowe i zwyczajnie nudne. Pierwsza połowa to głównie ich babskie gadanie. Nadałyby się bardziej do jakiegoś kobiecego serialu. Jest jeden wyjątek, ale o tym na końcu. W efekcie oglądanie tego filmu to droga przez mękę: pierwsza połowa jest koszmarnie nudna i przegadana, pierwszy duch się chyba pojawia po 45 minutach, a później dla odmiany akcja leci na łeb na szyję, jakby chciano koniecznie wydać wszystkie fundusze otrzymane na efekty specjalne. Fabuła jest jota w jotę powtórzeniem pierwowzoru, czyli tajemnicą poliszynela jest istnienie duchów, ale trzeba trochę w tajemnicy je łapać, żeby społeczeństwo nie wpadła w panikę, bla bla bla. Nic to, że w końcówce masakra przypomina bardziej atak King Konga. Pogromczynie nie co że nic nowego nie wnoszą, to jeszcze zostały pozbawione – obecnego w latach 80-tych – poczucia humoru. No może góra dwa momenty wzbudzają jakiś uśmiech. Oczywiście nie licząc uśmiechów politowania, które akurat wzbudza średnio co druga scena.
Ale nawet w tej kupie gnoju można znaleźć trzy perełki.
Perełka pierwsza to 3D. W czasach gdy jest ono ostatnio w kinach kwiatkiem do kożucha, tym razem twórcy się postarali. Co prawda sceny akcji zaczynają się dość późno, ale jak już się zaczną to dają widzowi po oczach. A o to w tym całym 3D chodzi, a nie o siedzenie w okularach przez 2 godziny po zapłaceniu 3 złotych więcej za bilet.
Druga perełka to scena podczas koncertu. Właśnie o coś takiego chodziła. Scena jest konkretna, pomysłowa, dynamiczna i dobrze zrealizowana. A przede wszystkim ma w sobie to coś, co ożywia temat duchów i ich łapania. Nigdzie, tak jak na koncercie metalowym, ten temat aż dobrze nie zabrzmi. Świetni moment, ale to niestety tylko 5 minut, po którym już kolejne sceny z użyciem technologii komputerowej są wtórne, nieciekawe i zbyt chaotyczne.
![](https://static.wixstatic.com/media/cfad83_8337f7c64dcb42b0ac54146b77607b09~mv2.jpg/v1/fill/w_144,h_96,al_c,q_80,usm_0.66_1.00_0.01,blur_2,enc_auto/cfad83_8337f7c64dcb42b0ac54146b77607b09~mv2.jpg)
![](https://static.wixstatic.com/media/cfad83_7acadb82c3474df0ad7d711a8eb33e56~mv2.jpg/v1/fill/w_144,h_96,al_c,q_80,usm_0.66_1.00_0.01,blur_2,enc_auto/cfad83_7acadb82c3474df0ad7d711a8eb33e56~mv2.jpg)
A trzecia perełka to jedna z postaci. Niestety najmniej eksponowana. Zakręcona Kate McKinnon. Każde jej pojawienie, czy też uwaga, trochę ożywia te babskie „robótki”. Trochę inaczej to widzą TUTAJ Na plus jeszcze może muzyka (nawiązanie do motywu z pierwowzoru i mocne dźwięki na metalowym koncercie) i fajne, przesuwane napisy końcowe. Ale już scena po napisach jest kiepska. Gdzie był scenarzysta?
Całkiem rozsądna recenzja z Tylko Kino:
Także tutaj całkiem obiektywnie:
Tą recenzję warto dla plakatu w tle:
A na koniec Pietras Kinomaniak, którego chyba w trakcie seansu nawiedziły jakieś duchy: