top of page

"Alicja po drugiej stronie lustra" - każdy dzień to dar (ocena 6/10)


Jeżeli ktoś miał wątpliwości, czy warto po raz kolejny odgrzewać kotlet "Alicja", oraz czy reżyser James Bobin poradzi sobie równie dobrze co Tim Burton, to już po pierwszej scenie ma odpowiedź.


Początkowo śledzimy "normalne" życie Alicji. Takie normalne to one do końca nie jest, szczególnie dla kobiety. Bo grana koncertowo przez Mia Wasikowski bohaterka jest kapitanem statku. I to takim kapitanem, który potrafi wyprowadzić w pole statki piratów i uratować statek z poważnej opresji. Po powrocie z rejsu do Londynu okazuje się jednak, że nie każdy jest zwolennikiem nadzwyczajnych zdolności dziewczyny.


Alicja decyduje się więc na powrót do świata magicznego, gdzie już oczekują na nią przyjaciele, w tym przede wszystkim grupa oryginalnych stworów. Moim ulubieńcem spośród tej ekipy jest znikający kot, ale i reszta jest godna uwagi.

Okazuje się jednak, że także tutaj nie jest dobrze, bo Kapelusznik (Johnny Depp) ma poważne problemy. Alicja musi więc znowu przyjść z pomocną ręką. Na jej drodze staną znane nam postacie, w tym przede wszystkim zła czerwona królowa.


Ale największa rozkosz dla widza nadchodzi, gdy na drodze Alicji staje Czas - w postaci samego Sasha Cohen. To mroczny, ale znakomicie pomyślany i zaprezentowany motyw. Raj dla oczu kinomaniaków.


Film jest magiczny, kolorowy i perfekcyjnie zrealizowany.

A co równie ważne jest całkiem inteligentny i życiowy. Pod przykrywką rozgrywki przemycane są tutaj poważne pytania: o przemijanie, starzenie się, utratę najbliższych. Także zawsze trudne dla scenariusza motywy podróży w czasie są tutaj umiejętnie rozwiązane, z fascynującą wręcz sceną finałową.

Oczywiście film ma całą serię recenzji. Może nie wszyscy są zachwyceni, ale też warto sobie posłuchać:

Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page