"Księga dżungli" - Szkarłatny kwiat
Rzadko się zdarza film, w którym wszystko jest naprawdę w porządku i nie ma do czego się przyczepić. Można się tylko rozpływać w pochwałach. Nad fabułą. Nad efektami. Nad nastrojem. Nad pomysłami.
Takim filmem jest - przyznam że dla mnie trochę niespodziewanie - Księga Dżungli.
No jak tym ludziom, którym najczęściej się nie podoba, to co mi się podoba - podeszło, to znaczy że jest naprawdę cholernie blisko OK.
Na pierwszy plan w pochwałach należy wysunąć - to co musi być clue Księgi Dżungli - czyli zwierzaki. Są sympatyczne, śmieszne (misiek), a jak trzeba to autentycznie podejrzane (wąż) i straszne (tygrys, orangutan). To film idealny dla miłośników zwierząt, ale też dla dzieci żeby zaszczepić w nich miłość do "owłosionych". Lepsze niż wizyta w zoo.
Drugą miłą niespodzianką jest jedyny aktor na planie - Neel Sethi. Jestem pełen podziwu dla niego, szczególnie że jak się można domyślać musiał radzić sobie sam, a jego ekranowi kompani zostali dokooptowani w komputerze.
Do tego dochodzą piękne krajobrazy, i bardzo pomysłowe ujęcia.
Ale Księga Dżungli 2016 to jednak przede wszystkim akcje dynamiczne i efekty specjalne przyprawiające o zawrót głowy.
Konieczne trzeba ten film obejrzeć w kinie, najlepiej IMAX, albo 4DX.
Dla dorosłych warto polecić wersję oryginalną, która jest w kilku kinach. Obsada jest bowiem nadzwyczajna (Scarlett Johansson w roli węża). Dużo o perfekcji i bohaterach w tej recenzji: