"Kung Fu Panda 3" - ostatni (?) przedstawiciel gatunku
Od 1 kwietnia na ekranach polskich kin kolejna udana, po bardzo plastycznym, uroczym i świetnie zrealizowanym w 3D „Robinson Crusoe”, propozycja dla młodych widzów: trzecia część przygód misia Panda, który opanował najwyższe umiejętności walki i medytacji.
Jak wiemy z poprzednich odcinków nasz miś jest ostatnim osobnikiem swojego gatunku, wychowanym przez właściciela chińskiej restauracji, mający grono przyjaciół z którymi posiadł swoje nadzwyczajne możliwości. Trochę ten obraz zostanie zaburzony w trzeciej części serii, ale nie na tyle żeby opowieść straciła swój urok.
Aby odświeżyć serię i ożywić pomysłami wprowadzone są nowe postacie. Są one sympatyczne i faktycznie spełniają swój cel, chociaż trochę brakuje tak świetnie uwypuklonych w poprzednich odcinkach bohaterów drugoplanowych (tygrysica – Angelina Jolie w oryginale, małpa, modliszka, żuraw, żmija), ale z drugiej strony, mieli oni swój osobny krótkometrażowy film.
Szczególnie udane jest wprowadzenie czarnego charakteru, który ma swoją przeszłość (kiedyś był zdolny do ratowania życia przyjacielowi), i przez cały seans żywa pozostaje nadzieja nie tylko że zostanie pokonany, ale nawet że wróci na jasną stronę mocy.
Film ma zgrabną fabułę, akcja toczy się logicznie, bez przestojów, co prawda przewidywalnie, ale kilka elementów zaskoczenia jest (np. sposób w jaki nasz bohater przechytrzy rywala).
Największą zaletą jest jednak kolorowa realizacja, sympatyczne i charakterystyczne postacie i utrzymany dobry klimat nawiązujący do poprzednich części, ale jednak przynoszący wiaterek orzeźwienia. Czyli udało się to wszystko, co zazwyczaj zabijało kolejne części popularnych serii.
Przeważają opinię że to najsłabsza część serii, ale moim zdaniem jest na równym poziomie z poprzedniczkami, o ile nie na wyższym.
Są może nie rewelacyjne, ale prawie przez cały film efekty 3D, więc warto zainwestować dodatkowe kilka złotych.
Dubbing jest bardzo zbliżony do oryginalnego. Nie ma tym razem polskich akcentów i może to dobrze.
Szkoda że filmu nie można obejrzeć w kinach w wersji oryginalnej, bo obok Angeliny jest tam jeszcze parę gwiazd (Hudson, Liu, Hoffman, Simmons, Rogen, Chan).
Zdecydowanie polecamy wizytę w kinie. Przełomem to nie jest, ale jesli nie dorośli, to dzieciaki z pewnością miło spędzą czas.