"Pierwszy gol” – najgorsza drużyna świata (ocena: 6/10 - za Samoa)
Piłka Nożna spać nie można.
Reprezentacja Samoa Amerykańskiego przegrywa w rekordowym stosunku 31:0 (gol co trzy minuty!) z Australią. Prezes Federacji decyduje się za namową żony na desperacki ruch zatrudnienia trenera z Europy.
Ta niesamowita, trudna momentami do uwierzenia, historia wydarzyła się naprawdę. Chociaż gwoli prawdy historycznej trochę w innym ułożeniu: faktycznie zdarzyła się dotkliwa porażka z Australią, ale pierwszą bramkę reprezentacji Samoa strzeliła trzy lata po tej klęsce w jeszcze przegranym meczu, a pierwsze zwycięstwo odniosła dziesięć lat później. Film skraca i upraszcza te wydarzenia, ale nic w tym złego. Gorzej może że czerpie garściami z powstałego już filmu dokumentalnego o tym samym tytule (dokumentu Mike’a Bretta i Steve’a Jamisona Next Goal Wins z 2014 roku). Ale zapewne mało kto z widzów będzie aż tak głęboko sięgał. Fabularna produkcja nawet jeżeli przeinacza fakty to ma swój urok.
Przede wszystkim film nie traktuje swoich bohaterów jak głupków. Stara się zrozumieć uwarunkowania kulturowe (w niedzielę nie trenujemy) i ograniczone możliwości. W tak małej społeczności praktycznie wszyscy są spokrewnieni. Trudno sklecić pewnie czwórkę do brydża, a co dopiero profesjonalną drużynę piłkarską. Podrażniona ambicja jednak przynosi efekt. I to wiele razy w sporcie się zdarzało. I samo w sobie stanowi materiał na filmowy scenariusz.
Historia sklecona w miarę sprawnie. Ukazuje interakcje bohaterów, a także wpływ nowego trenera. Całkiem dobrze nakręcone są sceny piłkarskie, jedynie gol na 2:1 w historycznym meczu jakoś umknął twórcom. Jak na komedię poczucie humoru jest stonowane. I bardzo dobrze, że nie przeszarżowano, bo dzięki temu film ma swój realny kontekst.
Pozytywnie wyróżnia się Michael Fassbender, po pewnym okresie aktorskiego niebytu. Do roli zgorzkniałego trenera pasuje idealnie. Miło też popatrzeć przez kilka scen na Elisabeth Moss. Show skradają jednak aktorzy grający „tubylców”. Może jedynie razić zbyt rozbudowany wątek osoby transpłciowej.
Nie ma sensu jednak psioczyć na film, z którego wychodzi się z uśmiechem i pozytywnym odczuciem. Szczególnie gdy seans przypadł akurat w dniu odejścia jednego z najlepszych piłkarzy Franza Beckenbauera ☹
Zalety:
+ autentyczny pierwowzór scenariusza
+ ukazanie specyfiki kulturowej
+ pozytywne podejście do nieudacznych bohaterów
+ wyważone poczucie humoru
+ poprawna realizacja scen piłkarskich
+ trafiona rola Michaela Fassbendera
Wady:
- kilka niedociągnięć scenariuszowych (gdzie było gol na 2:1???)
- kopiowanie dokumentalnej produkcji o tych samych wydarzeniach
- cukierkowe
- przewidywalna fabuła
- uwypuklona postać transseksualna
tytuł oryginalny: Next Goal Wins
produkcja: Stany Zjednoczone, Wielka Brytania
rok: 2023
gatunek: komedia piłkarsko-kulturowa
dystrybucja: Disney
premiera: 5 stycznia 2024
festiwale: American Film Festival 2023
reżyseria: Taika Waititi
scenariusz: Taika Waititi, Iain Morris
obsada: Michael Fassbender, Oscar Kightley, Elisabeth Moss, Kaimana, David Fane, Rachel House, Beulah Koale, Hio Pelesasa, Don Nahaku, Chris Alosio, Andrea Elizabeth Sikkink, Taika Waititi, Will Arnett
obejrzane z MM, w poniedziałek 8 stycznia o godzinie 17:40, w Cinema City Promenada
Comments