„Moi synowie”: od piłkarza do pałkarza (ocena: 6/10 – za Lotaryngię)
- Andrzej
- 17 wrz
- 2 minut(y) czytania
Kochająca się rodzina: ojciec i dwóch już dorosłych synów. Młodszy wyjeżdża na studia do Paryża, starszy zamiast kontynuować karierę piłkarza wpada w złe towarzystwo, co zaczyna niepokoić ojca – pracownika zakładów kolejarskich o lewicowych poglądach.
Film opowiada o ojcu samotnie wychowującym dwóch dorosłych synów w górniczo-kolejarskiej Lotaryngii. Mniej uzdolniony syn zostaje z ojcem, ale popada w niepokojące środowisko, co budzi niepokój ojca, który nie potrafi już na niego wpłynąć. Młodszy wybiera inną drogę – studia w Paryżu, intelektualny rozwój. Rodzina rozdziela się nie tylko fizycznie, ale i mentalnie: jeden brat pnie się ku przyszłości, drugi stacza się ku przemocy, a ojciec zostaje sam w poczuciu wychowawczej porażki.
Szkoły nie uczą, jak wychować dziecko na dobrego człowieka, a samotny ojciec boleśnie doświadcza tej prawdy. W dodatku trudniej jest bez kobiecej ręki. Nie ma tutaj większego znaczenia czas i otoczenie społeczno-polityczne, jak się ma nie udać to dziecko zejdzie na złą drogę w każdych okolicznościach. Film zresztą minimalizuje te wątki – zarówno okres w którym toczy się akcja, jaki i miejsce Lotaryngia targana francusko-niemieckimi podtekstami.
„Moi synowie” to produkcja surowa, kameralna, wyciszona, niedopowiedziana narracyjnie. Operuje prostymi środkami, oszczędnym montażem. Siłą są dialogi i niezwykle wiarygodne role aktorskie. Film jest adaptacją książkową, co nie jest nawet widoczne. Ciekawszym elementem jest, że film o mężczyznach został zrealizowany przez dwie kobiety. I może ten dystans stanowi jego siłę.
Niestety w Polsce produkcja znalazła niszowego dystrybutora i jest skąpo obecna w kinach. Wielka szkoda, bo jednak ta historia wciąga, pozostając na dłużej z widzem.
„Moi synowie” to pozornie kameralny, ale finalnie silny w przekazie film. Ukazuje porażkę wychowawczą. Niepotrzebnie jest kwalifikowany jako głos w dyskusjach społeczno-politycznych.
Plusy:
sugestywne ukazanie porażki wychowawczej
autentyczna chemia między bohaterami
siła męskich więzi rodzinnych
kameralny klimat, gęsta, duszna atmosfera
szczerość i brak upiększeń
uniwersalny temat
interesująca perspektywa kobiecych reżyserek w męskiej historii
oszczędny montaż
dobrze rozpisane dialogi
mocne aktorstwo ojca (Vincent Lindon) i braci (Benjamin Voisin, Stefan Crepon)
autentyczna scenografia i lokalny koloryt Lotaryngii (blokowiska, zakłady, boiska)
wyważone tempo narracji oddające codzienność życia bohaterów
zapadające w pamięć sekwencje sądowe
Minusy:
mało atrakcyjna - surowa forma
nieczytelne przeskoki czasowe (momentami trudno określić, ile minęło)
nie do końca jasne motywacje bohaterów
uproszczenia scenariuszowe
niewykorzystany potencjał wątków społeczno-politycznych (Lotaryngia)
oszczędny podkład muzyczny
uproszczenia i momenty pretensjonalne
schematy w konstrukcji bohaterów
zbyt oszczędna narracja
niszowa dystrybucja w Polsce ogranicza odbiór
Polecane dla:
amatorów kameralnych dramatów rodzinnych
miłośników francuskiego kina obyczajowego
widzów zainteresowanych tematyką radykalizacji młodych ludzi
pedagogów, psychologów, nauczycieli
kinomanów szukających surowego, europejskiego stylu
śledzących kino społeczne z nutą politycznego kontekstu
wdowców i samotnych rodziców
ojców i synów
narodowców i lewaków
Twórcy:
reżyseria, scenariusz: Delphine Coulin, Muriel Coulin
obsada: Vincent Lindon, Benjamin Voisin, Stefan Crepon, Edouard Sulpice, Sophie Guillemin, Arnaud Rebotini
tytuł oryginalny: Jouer avec le feu
produkcja: Francja, Belgia
gatunek: dramat rodzinno-społeczny
rok: 2024
premiera kinowa: 5 września 2025
dystrybucja: Galapagos Films
festiwale: Wenecja
Komentarze