„Słone lato”: gorące mleko (ocena: 6/10 – za hipochondrię)
- Andrzej
- 21 sie
- 2 minut(y) czytania
Do słonecznej Almerii przyjeżdża młoda kobieta wraz ze swoją chorującą matką. Zamiast wypoczynku czeka je pobyt w miejscowej klinice ortopedycznej, który szybko okazuje się znacznie bardziej wymagający emocjonalnie niż fizycznie. Lata wspólnego życia sprawiły, że obie tkwią w trudnej relacji opartej na przywiązaniu, kontroli i poczuciu obowiązku. Wakacyjna sceneria jedynie pozornie łagodzi napięcie – wyjazd staje się dla córki próbą zdefiniowania siebie na nowo i pierwszym, nieśmiałym krokiem do samodzielności.
Główną bohaterką jest młoda dziewczyna – to wokół niej prowadzona jest narracja. Uzależniona jest od starszej matki, której choroba pozostaje nie do końca sprecyzowana. To rodzi specyficzny, duszny kontekst – córka powinna zacząć żyć własnym życiem, tymczasem jest nieustannie oceniana, strofowana i uzależniona emocjonalnie. Tak jakby cierpiała na tę samą dysfunkcję. I tak samo w filmie – potencjalne relacje z innymi ludźmi oraz poszukiwanie własnego szczęścia nieustannie odsuwane są na drugi plan.
Film jest adaptacją literacką. Na pierwszy plan rzuca się uroda odtwórczyni głównej roli – czego wielu czytelników książki zapewne się nie spodziewało. Tym bardziej wyraźne staje się pytanie, czy tak silne uzależnienie od chorej matki nie niszczy jej własnego dążenia do szczęścia. Najlepiej oddaje to finałowa scena – celowo urwana, ale jednoznacznie zamykająca ten etap życia protagonistki.
Stonowana, kameralna produkcja oparta na interakcjach i dialogach. Wykorzystuje czarno-białe retrospekcje (nawet podczas napisów końcowych), oszczędnie natomiast pokazuje uroki nasłonecznionej Almerii. To film skierowany do wąskiego grona odbiorców – stąd studyjna dystrybucja i brak głośniejszej promocji. Mimo oszczędnej narracji warto go zobaczyć choćby dla samej aktorki wcielającej się w główną rolę.
„Słone lato” to kameralne, subtelnie prowadzone kino kobiece – opowieść o przywiązaniu, które zaczyna dusić, o potrzebie wyzwolenia spod rodzinnych zależności i o pierwszych oznakach młodzieńczej namiętności. To udana adaptacja literacka, z odpowiednio rozłożonymi akcentami i konsekwentnym tonem, choć chwilami aż zbyt powściągliwa – miejscami chciałoby się, by odważyła się przedstawić dużo więcej.
Atuty:
kobiece podejście
uroda i charyzma głównej bohaterki
motyw opieki nad matką i postawy hipochondrycznej
relacja córka–matka
subtelne retrospekcje
minimalistyczna, sugestywna muzyka
brak tanich melodramatycznych chwytów
spójna estetyka wizualna
stonowane tempo narracyjne
niszowy klimat (dla koneserów)
subtelnie urwana końcówka
Mankamenty:
niewykorzystany wątek romansu
większy potencjał adaptacyjny
zbyt mało wykorzystany potencjał lokacji
mało zrozumiałe metafory
zbyt pobieżnie zarysowane postacie drugoplanowe
dla wielu zbyt powolne tempo narracji
mało adekwatny polski tytuł
Polecane dla:
widzów lubiących intymne kino psychologiczne
zwolenników literackich adaptacji
zainteresowanych relacjami rodzic–dziecko
nie oczekujących dynamiki narracyjnej
młodych kobiet poszukujących życiowego szczęścia
próbujących uwolnić się od rodzinnych schematów
schorowanych i hipochondryków
zaborczych matek
Twórcy:
reżyseria, scenariusz: Rebecca Lenkiewicz
obsada: Emma Mackey, Fiona Shaw, Vicky Krieps, Yann Gael, Vincent Perez, Patsy Ferran, Yann Gaël, Vangelis Mourikis, Korina Gougouli, Paris Thomopoulos
tytuł oryginalny: Hot Milk
produkcja: Wielka Brytania
rok: 2025
gatunek: dramat rodzinno-kobiecy
polska premiera kinowa: 25 lipca 2025
dystrybucja: M2 Films
festiwale: Berlinale













Komentarze