top of page

„Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai: Licz do czterech”: gorące krzesła (ocena: 5/10 — za klauna)

  • Zdjęcie autora: Andrzej
    Andrzej
  • 7 dni temu
  • 2 minut(y) czytania
Bardziej dojrzałe, ale wciąż przeważa głupota.
W Valleby upodobali sobie mało inteligentną grę w zajmowanie krzeseł – jednej osobie zawsze zabraknie. Jednak lata temu podczas konkursu doszło do tragedii. Wszystko wskazuje na to, że tajemniczy morderca wrócił i zapowiada kolejne zbrodnie.

Punkt wyjścia stanowi okazję, by skierować serię w stronę bardziej świadomego kina dla starszych dzieci. Niestety, twórcom zabrakło konsekwencji. Lasse i Maja nie są już tylko dziećmi rozwiązującymi zagadki z powodu głupoty dorosłych. Mają więcej wątpliwości, kwestionują decyzje dorosłych, konfrontują się z odpowiedzialnością za własne wybory. Pojawia się nawet wątek zazdrości miłosnej. To wszystko mogłoby złożyć się na całkiem udany seans familijny – gdyby ktoś popracował nad scenariuszem.

 

Najlepiej wypadają tu dzieci. Nie są już tylko grzecznymi pionkami popychanymi przez akcję – pojawiają się pierwsze pęknięcia w przyjaźni, drobne zgrzyty, a nawet ledwo zarysowana zazdrość o uwagę i sympatię. Ten nastoletni ferment dodaje kilka naprawdę wiarygodnych momentów, w których młodzi widzowie mogą zobaczyć własne emocje: niepewność, ambicję, lęk przed odrzuceniem. Gdy film skupia się na relacjach między dziećmi, robi się ciekawiej i odrobinę poważniej.

 

Kontrast z dorosłymi jest brutalny. Tworzą galerię groteskowych figur, które funkcjonują głównie po to, by robić hałas, zamieszanie i „śmieszne” miny. Klaun, za którego film dostaje kilka punktów więcej, też jest postacią głupią i przerysowaną – ale przynajmniej jego absurd ma w sobie pewną energię, której brakuje reszcie dorosłych. To symptom szerszego problemu: świat dorosłych w Valleby jest napisany tak, jakby inteligencja widowni kończyła się wraz z początkiem seansu.

 

Sama intryga kryminalna jest zaledwie szkicem. Tropów nie tyle się szuka, co na nie wpada, kolejne zwroty akcji biorą się znikąd, a rozwiązanie bardziej przypomina odfajkowanie obowiązkowych punktów niż finał śledztwa. To kino, które nie ufa widzom na tyle, by pozwolić im naprawdę pobawić się w detektywów – zamiast tego woli machać przed oczami kolorowym chaosem i co chwilę podnosić głos.

 

 

Biuro Detektywistyczne Lassego i Mai: Licz do czterech” dorosło wraz ze swoimi bohaterami, ale wciąż nie wyzbyło się idiotycznego scenariusza. To film rozdarty między dojrzalszą opowieścią o dorastaniu a konsekwentnie powtarzaną tezą całej serii o skrajnej głupocie dorosłych.

 

 

Twórcy:
  • reżyseria: Tina Mackic

  • scenariusz: Michaela Hamilton, David Wiberg

  • obsada: Mario Mustafa, Elma Säterhagen Lekander, Henrik Hjelt, Cecilia Forss, Max Sadio, Nisse Hallberg, David Wiberg, Maria Nohra, Simon Mezher, Tove Wiréen, Ove Wolf, Roman Stahlman, Tess Paulsen

 

 

tytuł oryginalny: LasseMajas detektivbyrå - Maskoten som försvann

produkcja: Szwecja

gatunek: familijny detektywistyczno-społeczny

rok: 2024

polska premiera kinowa: 3 października 2025

dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

festiwale: Złote Żuki, Młode Horyzonty


Komentarze


Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page