

„Niesamowite przygody skarpetek 2” rozmowy w pralce (ocena: 6/10 – za prostotę)
familijne kino, które z klasą łączy rozrywkę z wrażliwością. Inteligentna, serdeczna, sprawnie opowiedziana


"Omaha": Nebraska (ocena 6/10 za podróż)
Skromne, ale emocjonalnie dojrzałe kino, które wymaga od widza cierpliwości. Nie dostarcza typowej filmowej satysfakcji, lecz pozostawia z niepokojem i pytaniem: jak daleko można posunąć się z miłości, zanim zmieni się ona w rozpacz?


„Skrzat. Nowy początek”: Amelia Golda (ocena: 6/10 – za Hanię)
daje nadzieję, że polskie kino familijne odnajduje wreszcie tożsamość – opowiadając historie nie tylko ciekawe i pouczające, ale też emocjonalnie prawdziwe i potrzebne


„Szkoła magicznych zwierząt 3”: kot z Paryża (ocena: 6/10 – za snobów)
udana kontynuacja niemieckiej podróbki Harry Pottera, kładzie nacisk na postacie drugoplanowe, które doświadczają już bardziej dojrzałych problemów. Do tego dobrze dobrane zwierzęta.


„Obcy Ziemia”: AI jaj AI (ocena: 2/10 – za Wendy)
serial tak drętwy, że praktycznie nieoglądalny, nie wyróżnia się żaden odcinek, zirytuje każdego wyznawcę kultowego filmu


„Skomplikowani”: erotomani (ocena: 5/10 – za Dakotę)
stosunkowo mało zabawna komedia romantyczno-erotyczna. No chyba, że ktoś lubi rozwody, kłótnie, zdrady. Jeżeli warto to dla zjawiskowej Dakoty Johnson


„Nowe opowieści Franka”: przyjaciele (ocena: 3/10 – za śledztwo)
zupełnie niepotrzebne kino familijne: nie ma tu ani humoru, który ubarwiłby seans, ani wartości edukacyjnych, które uzasadniałyby obecność filmu w repertuarze kin


„Bambi. Opowieść leśna”: Król Jeleń (ocena: 6/10 – za kłusowników)
Klasyczne kino przyrodnicze w starym stylu, z ukazaniem codziennego życia zwierząt i oszczędną narracją. Kontrowersje może budzić jednostronnie negatywne ukazanie człowieka


„Szkoła magicznych zwierząt. Tajemnica szkolnego podwórka”: przedstawienie teatralne (ocena: 6/10 – za miłostki)
seria próbuje nawiązać do popularności dużo lepszych filmów o magicznej szkole, ale jako kino familijne dobrze się sprawdza


„Państwo Rose”: lepszy kucharz niż architekt (ocena: 4/10 – za katastrofę)
film, podczas oglądania którego aż bolą oczy i zęby: od naciąganego scenariusza, poprzez fatalne dialogi, po zupełne zagubienie solidnych aktorów









