"Dom dobry": Smarzowski na maksa (ocena 8/10 za Schuchardta)
- Andrzej
- 31 paź
- 2 minut(y) czytania
W centrum historii znajduje się młoda kobieta, Gosia (Agata Turkot) — po powrocie z Londynu próbuje ułożyć sobie życie w Polsce. Uczy angielskiego, opiekuje się chorobliwie nadopiekuńczą matką (Agata Kulesza), pomaga finansowo siostrze (Maria Sobocińska), a w sieci poznaje starszego mężczyznę (Tomasz Schuchardt), z którym nawiązuje relację opartą początkowo na intelektualnej grze w cytaty z klasyki literatury.
To początek historii, która szybko wymyka się z ram melodramatu i zmierza w rejony, o których widzowie długo nie zapomną. Nowe dzieło reżysera to kino, które nie daje spokoju. Pozornie to historia miłosna. W rzeczywistości — jeden z najmocniejszych filmów Wojciecha Smarzowskiego. Obraz o uczuciach, które potrafią stać się więzieniem. Trudny, potrzebny, niezapomniany.
Smarzowski sięga po temat niezwykle ważny społecznie, jednocześnie idealnie dopasowany do jego stylu: mrocznego, bezkompromisowego, złożonego z emocjonalnych pęknięć i surowych obrazów. Początkowo narracja jest uporządkowana — znajomość, zauroczenie, wspólne mieszkanie, podróż, wspólne plany… A potem świat rozpada się na kawałki – i w filmie i w życiu bohaterki. Chronologia traci sens, czas miesza się z pamięcią, a iluzje z rzeczywistością. Ten formalny chaos nie jest jednak zabiegiem dla sztuki — oddaje psychiczny rozpad bohaterki i klaustrofobiczną bezradność, w której zostaje uwięziona. A j ej sytuacja jest o tyle trudniejsza, że wyrwała się do rzekomego raju też z mało „dobrego” domu.
Idealnie dobrano aktorów do projektu. Agata Turkot daje popis subtelności i odwagi — jej rola jest przejmująca, pozbawiona melodramatycznego przerysowania. Znakomita charakteryzacja Liliany Gałązki dopełnia obrazu jej postaci, który mocno angażuje widza. Tomasz Schuchardt tworzy jedną z najbardziej niepokojących kreacji w swojej karierze – może nawet z szacunku do tego aktora można stwierdzić iż „aż za bardzo” staje się ludzkim potworem.
Samym tytułem Smarzowski nawiązuje do jednego ze swoich pierwszych filmów, który przyniósł mu rozgłos („Dom zły"). „Dom dobry” ma brzmieć przewrotnie, jego ironia jest zamierzona. Reżyser z premedytacją konfrontuje widza z tym, co w codzienności ukryte, zamiatane pod dywan, przemilczane. Nie jest to seans ani łatwy ani przyjemny — przeciwnie, potrafi zaboleć, wzbudzić wstyd, że na podobne historie nie reaguje się w sposób zdecydowany.
A jednak to film absolutnie potrzebny. Kino, które stawia lustro tam, gdzie inni wolą odwracać wzrok. Dzieło, które powinno być szeroko omawiane i pokazywane. Bo nie chodzi tylko o kino, ale o ludzi, którym takie historie mogą pomóc znaleźć odwagę, by coś zmienić. Dla tych wszystkich pokrzywdzonych i dla milczącego otoczenia, aby przynajmniej w niewielkim stopniu przyczynić się do ograniczenia patologicznego zjawiska i stworzenia osobom pokrzywdzonym realnej drogi wyjścia z sytuacji. Bo może skończyć się tak jak w finale Smarzowskiego.
reżyseria, scenariusz: Wojciech Smarzowski
zdjęcia: Paweł Tybora
montaż: Krzysztof Komander
muzyka: Mikołaj Trzaska
charakteryzacja: Liliana Gałązka
obsada: Agata Turkot, Tomasz Schuchardt, Agata Kulesza, Maria Sobocińska, Łukasz Gawroński, Arkadiusz Jakubik, Magdalena Smalara, Nadia Samagalska, Julia Kijowska
obejrzane w środę, 15 października 2025 roku o godzinie 18:45, w kinie Kinoteka, w ramach Konkursu Międzynarodowego 41 Warszawskiego Festiwalu Filmowego













Komentarze