„Oszukać przeznaczenie: Więzy krwi”: wieża Skyview (ocena: 6/10 - za monety)
- Andrzej
- 1 dzień temu
- 2 minut(y) czytania
Randka na otwarciu nowej, luksusowej restauracji na szczycie imponującej wieży Skyview (otwartej przed terminem – czy to na pewno dobry pomysł?) ma stać się okazją do zaręczyn. Jednak moneta rzucona przez dziecko z tarasu widokowego uruchamia ciąg tragicznych wydarzeń. Ten koszmar z przeszłości powraca w snach młodej studentki. Trop prowadzi ją do babci – kobiety od lat wyklętej przez rodzinę.
Wraca jedna z najbardziej ikonicznych serii kina gore – i robi to w dobrym stylu. Nie ma nic bardziej przerażającego niż nieuchronność i brutalne odejście z tego świata. To film, po którym jazda za ciężarówką z drewnem czy zwykłe włączenie czajnika mogą przyprawić o palpitacje serca. Pytanie tylko – czy po tylu odsłonach ten motyw jeszcze działa?
Twórcy wychodzą z tego dylematu obronną ręką. Nie przekombinowali. Scenariusz jest spójny, postacie – wyraziste (babcia naprawdę wymiata), a dialogi napisane poprawnie. Jasne, całość jest wtórna – po tylu częściach to nieuniknione – i boleśnie przewidywalna (co niestety nie pomaga bohaterom). Ale sedno pozostaje niezmienne: nowe, pomysłowe i maksymalnie krwawe sposoby umierania. Fani powinni być zadowoleni.
Na szczególną uwagę zasługuje scena koszmaru sennego, stylizowana na czasy młodości babci głównej bohaterki. Restauracja na szczycie wielkiej wieży, przerażający klimat i wizualne nawiązania do klasyki kina katastroficznego lat 70. i 80. – wszystko to wypada bardzo dobrze. Choć efekty komputerowe są momentami zbyt widoczne, scena robi wrażenie i – jak się okazuje – wywołała niepokój mieszkańców San Antonio. To najlepsza rekomendacja.
Zdarzają się momenty balansujące na granicy groteski, ale dzięki konsekwentnie prowadzonemu scenariuszowi film do samego końca utrzymuje powagę. A to sukces – bo przy szóstym filmie z serii łatwo byłoby obrócić w parodię.
Po 14 latach oczekiwania apetyty fanów serii były rozbudzone. Dostają dokładnie to, czego chcieli – a może i trochę więcej. A nowi widzowie mogą wyjść z seansu na miękkich nogach, z niepokojem zerkając, czy neon nad kinem przypadkiem nie odpadnie.
Atuty:
zgrabny scenariusz
stylizowana sekwencja sprzed lat
wyrazistość bohaterów
utrzymanie klimatu
podtrzymana powaga
krwawość „level max”
sprawny montaż
wykorzystanie muzyki w scenie otwarcia
zachęcający plakat
pozytywny odbiór fanów
sukces kasowy
Mankamenty:
wtórne
przewidywalne
widoczne wykorzystanie efektów komputerowych
krwawe do przesady
tytuł oryginalny: Final Destination: Bloodlines
produkcja: Stany Zjednoczone, Kanada
rok: 2025
gatunek: horror krwawy level max
data premiery: 16 maja 2025 roku
dystrybucja: Warner Bros. Entertainment Polska Sp. z o. o.
reżyseria: Zach Liposky, Adam Stein
scenariusz: Guy Busick, Lori Evans Taylor
obsada: Kaitlyn Santa Juana, Teo Briones, Richard Harmon, Owen Patrick Joyner, Anna Lore, Rya Kihlstedt, Alex Zahara, April Telek, Tinpo Lee, Tony Todd, Brec Bassinger, Gabrielle Rose, Teo Briones
obejrzane 23 maja 2025 roku, o godz. 19:10 (w trakcie debaty prezydenckiej), w kinie Cinema City Galeria Mokotów
Komentarze