„Zamach na Papieża”: emeryt Linda (ocena: 8/10 – za Pasikowskiego)
- Andrzej
- 18 minut temu
- 3 minut(y) czytania
Bruno to emerytowany wojskowy, zaangażowany co najwyżej w komisję przyznającą uprawnienia wędkarskie. Zdiagnozowany śmiertelną chorobą, marzy o pożegnaniu z córką, studiującą za „żelazną kurtyną”. Okazuje się jednak po raz kolejny niezbędny dla komunistycznych władz w operacji „Paproch” zleconej z samego szczytu władzy na Kremlu.
Wbrew tytułowi, film nie skupia się na operacji inspirowanej przez zagrożone władze komunistyczne – polskie czy radzieckie – mającej na celu zamach na nowo wybranego Papieża Polaka, Karola Wojtyłę. A przynajmniej nie tylko, i nie przede wszystkim. To film o schyłku życia charyzmatycznego, acz cennego wojskowego. A także przerażający obraz komunistycznej Polski w prowincjonalnej wersji małomiasteczkowej. Zło dotyczyło bowiem nie tylko stolicy i wielkich miast, ale partyjnej pajęczyny i zmowy milczenia w mniejszych ośrodkach.
Bohater jest człowiekiem po przejściach, doświadczonym życiowo, zawodowo i rodzinnie. A w momencie gdy rozpoczyna się fabuła przede wszystkim zdrowotnie – przychodzi mu planować ostatnie miesiące, może nawet tygodnie swojego życia. Zlecenie, jakie dostaje, jest tyleż niespodziewane, co otwierające nowe możliwości – nie tylko na spędzenie ostatnich chwil z zaprzyjaźnioną prostytutką w drewnianym domku.
Prowincja, do której przybywa protagonista, kryje swoje ciemne strony: obraz ukrywanych przez komunistów zbrodni, nadużyć i przemilczanych tragedii. To niestety prawdziwa wizja bezsilności, gdy nawet najstraszniejsze wydarzenia były skrywane, bo komuniści nie chcieli przyznać, że w tworzonym przez nich raju dziać się może coś podobnego. Pokrzywdzonym pozostawała rozpacz i bezsilność, a lokalnej społeczności co najwyżej samosąd.
Nie sposób tego filmu rozpatrywać w oderwaniu od wcześniejszej twórczości Pasikowskiego ukazującej specyfikę polskiej rzeczywistości okresu historycznego przełomu lat 90. Zresztą samą pierwszą sceną reżyser nakierunkowuje na takie podejście. Bruno to kolejny bohater – samotnik, który w głębi skrywa dobre intencje, ale musi przekraczać granice, żeby „wyrwać chwasta”. Wyeliminuje nie pierwszego i nie ostatniego sekretarza.
Jak dawniej siłą filmu są dialogi. Niektóre mocne, niektóre do bólu zabawne. Co prawda może tym razem nie będą kopalnią kultowych tekstów, ale kilka zapada w pamięć ("daj znać kto cię zrobił to cię pomszczę"). To, co dojrzało w kinie Pasikowskiego, to budowanie nastroju. Nie pędzi z akcją jak szalony, chociaż fabuła do tego skłania. Stawia bardziej na przedłużanie scen, nawet jeśli nie zawsze jest to konieczne. Buduje dzięki temu obraz człowieka przegranego, ale jednak wciąż zdeterminowanego.
„Zamach na Papieża” powiela także wiele wad w reżyserii Pasikowskiego. Rzeczywistość, choć prawdziwa, jest jednak przerysowana, skupiając w jednym miejscu zbyt wiele występków systemu komunistycznego. Karykaturalni są także lokalni notable: sekretarz partyjny, policjant, a nawet aptekarz (jedna z ostatnich scen zupełnie niezrozumiała). Jak to bywa u autora, kobiety sprowadzone są do ról kurtyzan – Karolina Gruszka nie ma praktycznie jak wybrnąć z takiej roli.
Intryga zamachu na Papieża jest jakby w tle. Pasikowski doprowadza ją do końca. Ukazany jest tutaj tzw. trop bułgarski, sugerujący inspirację zamachu przez radzieckie władze. Reżyser w prosty sposób zamyka ten wątek – kto wie, może i coś w tym było. Ale o tym musiałby powstać inny film, stworzony przez kogoś innego. Sama tematyka filmu to bowiem tylko kolejny żart Pasikowskiego, nawiązujący do jednego z tekstów z poprzednich filmów: „podobno Franz strzelał do Papieża”…
Można oczywiście nie uznawać tego reżysera – wielu tak robi. A jednak takiego stylu bardzo brakuje w polskim kinie. Jeśli to jego ostatni projekt filmowy, to ogromna szkoda. Ale może, tak jak bohaterowie, których tworzy, podniesie się jeszcze niejeden raz.
„Zamach na Papieża” to spektakularny powrót oryginalnego polskiego reżysera. Jego spojrzenia na rzeczywistość bardzo brakowało. Nawet jeżeli jest już lekko nieświeże, schematyczne i jednostronne. A jak było z zamachem na Karola Wojtyłę? Może właśnie tak…
Atuty:
powrót Pasikowskiego
spojrzenie na polską rzeczywistość
dogłębna charakterystyka protagonisty
obraz Polski początku lat 80.
nawiązania do poprzednich filmów
sprytnie sfinalizowana końcówka
charyzmatyczny Bogusław Linda
drugoplanowe role męskie
mocne dialogi
specyficzne poczucie humoru
Mankamenty:
przerysowania
schematyczny obraz notabli
zmarginalizowane postacie kobiece
spychany na drugi plan tytułowy zamach
Polecane dla:
fanów stylu Władysława Pasikowskiego
zainteresowanych społecznym i politycznym obrazem komunistycznej Polski
szukających w kinie smutnych historii podsumowujących życie jednostki
dawnych ubeków, żołnierzy i aparatczyków
prostytutek i kobiet o służalczym stosunku do mężczyzn
Twórcy:
reżyseria, scenariusz: Władysław Pasikowski
zdjęcia: Maciej Lisiecki
montaż: Jarosław Kamiński
muzyka: Daniel Bloom
scenografia: Wojciech Żogała
kostiumy: Małgorzata Braszka
obsada: Bogusław Linda, Karolina Gruszka, Ireneusz Czop, Zbigniew Zamachowski, Adam Woronowicz, Dobromir Dymecki, Wojciech Zieliński, Matylda Giegżno, Roma Gąsiorowska
produkcja: Polska
gatunek: dramat społeczno-historyczny
rok: 2025
premiera kinowa: 26 września 2025
dystrybucja: Kino Świat
obejrzane: w poniedziałek, 29 września 2025 roku, o godzinie 19:00, w kinie Cinema City Sadyba Best Mall
Komentarze