„Głupcy”: miała matka syna (ocena 4/10)

Atmosfera tajemniczości kryje w sobie temat będący zbyt trudno, aby zbyć go tak zmanierowaną produkcją.

Marlena, z zawodu lekarka przyjmująca porody, żyje z dużo młodszym mężem w domku nad morzem. Jeden telefon sprawia iż powracają trudne rodzinne tematy.

Nieśpieszna, monotonna narracja, pełna tajemniczości i niedopowiedzeń. Zainteresowanie rozstrzygnięciem rodzinnych zagadek niweczy jednak wyjątkowa antypatyczność bohaterów i niezrozumiałe ich motywacje. To film momentami odrażający i a na pewno trudny w odbiorze. Nawet uwzględniając wysmakowaną pracę operatorską i dopracowaną realizację dźwięku.

Dobór aktorów był zapewne niezwykle trudny, ze względu na sam scenariusz. Wydaje się więc optymalny. Chociaż ani Kolak, ani Simlat tym filmem nie zaskarbią sobie sympatii szerszej widowni, to wydaje się że stanęli na wysokości jakże karkołomnego zadania.

Ta niszowa z założenia produkcja, bo trudno oczekiwać aby tak poważny problem spotkał się z szerszym zainteresowaniem, a i forma klasyfikuje film na półce „dla amatorów weszła do dystrybucji kinowej. fakt że akurat w niefortunny długi weekend, ale nawet na kilka seansów do multipleksów. Raczej spodziewać się można masowego wychodzenia widzów z seansu przyciągniętych zupełnie nieadekwatnym do fabuły tytułem i ładnym plakatem. Nawet krytyków tematyka odstręcza, co przy filmie artystycznym jest rzadkim przypadkiem.

Osobnym tematem jest powszechność spoilerów. Jak ktoś przed wizytą poczta opinie to dowie się tego, co reżyser trzyma w zanadrzu jako suspens. Zapewne można się tej głównej zagadki wcześniej domyślić, chociaż wielu innych to już raczej nie, ale jak to miało być końcowym zaskoczeniem zostawiając widza z tematem na dłużej – to też nie wyszło.