„Koszerna plaża”: powódź rozpusty (ocena: 5/10 – za kontrast)
- Andrzej
- 17 sie
- 2 minut(y) czytania
Na tle czystych, skąpanych w słońcu plaż Tel Awiwu rozgrywa się cicha konfrontacja dwóch światów, które dzieli jedynie metalowe ogrodzenie i kilka kroków po rozgrzanym piasku. Po jednej stronie – odgrodzona, oznaczona przestrzeń dla ortodoksyjnych mieszkanek miasta. Kobiety kąpią się w długich, luźnych strojach, modlą się, ćwiczą, pływają, medytują, czasem próbują swoich sił w surfingu. Dla wielu z nich to jedyne miejsce, gdzie mogą poczuć zapach morza, nie rezygnując z zasad religii i skromności. Po drugiej stronie – plaża LGBT, pulsująca muzyką, tęczowymi flagami i swobodą cielesności: obcisłe kąpielówki, skąpe bikini, gesty czułości, które w innych częściach kraju mogłyby budzić kontrowersje.
Karin Kainer pozyskała materiał dokumentalny o sporym potencjale – naturalny kontrast obyczajowy w przestrzeni publicznej. Aż prosi się o głębsze spojrzenie na granice wolności, tolerancji i tradycji. Niestety, film zbyt często gubi kierunek. Obserwacja jest powierzchowna, narracja – chaotyczna, a tematy poruszane tylko fragmentarycznie. Brak konsekwentnej dramaturgii sprawia, że nawet trafne spostrzeżenia nie budują większej opowieści.
Mocną stroną są szczere, często zabawne wypowiedzi. Kamera z czułością rejestruje rytuały kobiet na koszernej plaży – dzielenie się jedzeniem, rozmowy na ławkach, wspólne ćwiczenia. Po stronie LGBT – energia, spontaniczne interakcje, żywiołowe tańce w wodzie. Te obrazy mówią więcej niż słowa, ale nie dostają dość czasu ani kontekstu, by stać się punktem ciężkości dokumentu.
Tymczasem tytułowa „plaża” mogła stać się pretekstem do rozmowy o wolności – tej rozumianej zarówno jako prawo do zachowania własnych przekonań, jak i do ich odrzucenia. Film wspomina o tym jedynie w formie muzycznej klamry, gdy w piosence przewija się motyw swobody wyboru. Niestety, nie rozwija tego wątku na poziomie wypowiedzi bohaterów ani struktury narracyjnej.
„Koszerna plaża” to dokument o potencjale, który niestety nie wybrzmiewa tak, jak mógłby. Piękne obrazy, ciekawe momenty i szczere kadry z życia plażowiczów nie składają się na całość, która zostaje w pamięci na dłużej. Film pozostawia widza raczej z poczuciem niewykorzystanej szansy niż głębszej refleksji.
Atuty:
kontrast kulturowy
szczere i zabawne wypowiedzi
naturalne sceny plażowe
kilka trafnych, socjologicznych obserwacji
wakacyjny klimat
odwaga w pozyskaniu materiału
Mankamenty:
chaotyczna narracja
brak wyraźnej myśli przewodniej
niewykorzystanie potencjału rozmów i obserwacji bohaterów
temat wolności potraktowany zbyt marginalnie
za krótkie
Polecane dla:
osób zainteresowanych codziennością w Izraelu
widzów ceniących dokumenty obserwacyjne
szukających w kinie możliwości własnych wniosków
pragnących tolerancji i otwartości
amatorów filmów skondensowanych czasowo
aktywistów LGTB
Twórcy:
reżyseria, scenariusz: Karin Kainer
obsada: plażowicze i ratownicy
tytuł oryginalny: HaHof HaNifrad
produkcja: Izrael
rok: 2019
gatunek: dokument obyczajowo-społeczny
obejrzane: w środę, 13 sierpnia 2025 roku, o godzinie 21:00, podczas plenerowego pokazu 20. Filmowej Stolicy Lata w ramach cyklu "Dokument na Łące" przy Muzeum Polin
Komentarze