"Tarzan: Legenda" - belgijski kolonializm (ocena 6/10)
Mało kto wie, że Belgia była państwem kolonialnym: Kongo oraz Rwanda i Burundi. Jeszcze mniej znanym faktem jest, jak okrutna była to kolonia. To nie Stalin i Hitler byli prekursorami masowych mordów. To belgijski król Leopold II kilkadziesiąt lat wcześniej wymordował ponad milion ludzi. Nie jest wymieniany w gronie największych zbrodniarzy, co tylko potwierdza jak wybiórcza jest nauka historyczna. Więcej TUTAJ.
Co to ma wspólnego z Tarzanem? Ano to, że przebywający już od lat wśród ludzi John Clayton III - alias Greystoke alias Tarzan - zostaje wciągnięty w intrygę wyprawy do Konga. Niespecjalnie ma na to ochotę, ale zostaje do tego zmuszony.
Jest to więc nowatorski sposób opowiedzenia - mającej już 20 adaptacji filmowych - historii Tarzana. Jego dzieciństwo wśród małp jest pokazywane jedynie w retrospekcjach. Ale nie tylko nowatorstwo jest atutem filmu wyreżyserowanego przez człowieka od Harry Pottera.
Otóż Tarzan: Legenda ma cały szereg zalet, które sprawiają że wizyta w kinie to obowiązek każdego kinomaniaka. Film nie nadaje się jedynie dla dzieci, ale oczywiście rodzice i tak ciągną swoje pociechy na ten momentami brutalny i okrutny obraz.
Zalety:
1) Inteligentny scenariusz
2) Świetne dialogi
3) Rewelacyjne aktorstwo, z powielającym swoją rolę z Bękartów Wojny Christophem Waltzem
4) Umiarkowane ale dopracowane efekty specjalne
5) Bajeczne zdjęcia
6) Dawka poczucia humoru
Wady: kiepski dubbing (mogli sobie darować bo film nie nadaje się dla dzieci) i trochę mało efektów 3D.
Inne opinie: