„Droga do Vermiglio”: włoska wioska (ocena: 3/10 – za zawieruchę)
- Andrzej
- 3 dni temu
- 2 minut(y) czytania
W małej, górskiej wiosce życie toczy się w rytmie natury i niepisanych zasad. Lokalny nauczyciel stara się trzymać w ryzach swoją rodzinę i uczniów, dbając o porządek w świecie, który powoli zaczyna się zmieniać — z powodu zawieruchy, nie tej śnieżnej, lecz innej, znacznie bardziej niepokojącej.
Włoska reżyserka Maura Delpero zapewne zamierzała stworzyć film poetycki, refleksyjny i nastrojowy. Wyszło kino… uśpione. Obraz, który zdaje się mieć wszystko, by działać – piękne plenery, temat wojny, rodzinne napięcia, motyw dojrzewania i bunt wobec patriarchatu – a jednak nie działa prawie nic. Film rozpada się na ciąg powolnych, pozornie znaczących scen, które nie prowadzą do żadnej wyraźnej pointy.
Największy problem to brak wyrazistego scenariusza. Zamiast historii dostajemy serię impresji, z których trudno złożyć emocjonalny czy narracyjny ciąg. Bohaterowie pojawiają się i znikają, mówią niewiele, a to, co robią, rzadko coś znaczy. W efekcie trudno zapamiętać, kto właściwie był kim i dlaczego cokolwiek robił.
Film tonie w monotonii i dłużyznach. Sceny są rozciągnięte ponad miarę, kamera trwa przy twarzach, które nie zdradzają emocji, przy krajobrazach, które – choć malownicze – w pewnym momencie przestają cokolwiek znaczyć. Niby ma to oddawać rytm natury, cykliczność życia, ale w praktyce zamienia się w rytm znużenia.
Reżyserka próbuje podkreślić symbolikę – Vivaldi, pory roku, kolor czerwony, dojrzewanie, kobiecość, patriarchat – ale wszystko to zostaje podane w sposób nachalny i jednocześnie nieczytelny. Film chce być metaforą, ale nie potrafi być opowieścią.
Równie niewyraźni są bohaterowie. Wszyscy są raczej ideami niż ludźmi. Brakuje w nich życia, sprzeczności, emocjonalnego napięcia. Nikt nie zmienia się, nie dojrzewa, nie wywołuje empatii. Widz zostaje więc sam z chłodnym formalizmem i ładnymi kadrami, które niczego nie opowiadają.
„Droga do Vermiglio” miała być medytacją nad małą społecznością w cieniu wojny, opowieścią o zmianie, subtelnym portretem epoki. Niestety okazała się filmem, który zbyt długo kontempluje własne piękno, zapominając opowiedzieć jakąkolwiek angażującą historię.
Atuty:
naturalne zdjęcia górskiej wioski
mikrospołeczność w wojennym otoczeniu
odniesienia do kultury i muzyki
realistyczne kostiumy i scenografia
kadry inspirowane malarstwem
stonowana ścieżka dźwiękowa.
próba dotknięcia tematów tabu: feminizmu, patriarchatu, dojrzewania
ambicja stworzenia kina refleksyjnego, niekomercyjnego
zmysł obserwacji życia codziennego
nominacja do włoskiego kandydata oskarowego
Mankamenty:
brak wyraźnego scenariusza i struktury narracyjnej
monotonia
długie, nieuzasadnione pauzy i milczenia
bohaterowie pozbawieni psychologicznej głębi
nadmiarowa symbolika
emocjonalnego napięcia i dramaturgii
estetyzacja pustki
sztuczność w interakcjach pomiędzy postaciami
nieczytelne przesłanie
za długie
Polecane dla:
lubiących powolne, kontemplacyjne kino
amatorów górskich pejzaży
interesujących się symboliką i metaforą w sztuce.
miłośników minimalizmu i kina artystycznego.
ceniących filmy o rytmie natury, nie akcji
studentów filmoznawstwa analizujących formę i język obrazu.
szukających kameralnych, trudnych emocjonalnie historii.
badaczy europejskiego kina minimalistycznego
snobów chwalących się wymagającymi kinowymi przeżyciami
badaczy wpływu wojny na małe społeczności
Twórcy:
reżyseria scenariusz: Maura Delpero
obsada: Tommaso Ragno, Roberta Rovelli, Martina Scrinzi, Giuseppe De Domenico, Carlotta Gamba, Orietta Notari, Santiago Fondevila, Rachele Potrich, Anna Thaler, Enrico Panizza, Simone Benedetti, Sara Serraiocco
tytuł oryginalny: Vermiglio
produkcja: Włochy, Francja, Belgia
gatunek: dramat społeczno-wojenny
rok: 2024
polska premiera kinowa: 3 października 2025
dystrybucja: Gutek Film
festiwale: Wenecja, Toronto, Valladolid
Komentarze