"Cuda z nieba" - spotkanie z Bogiem
![](https://static.wixstatic.com/media/cfad83_c5a9275dbbf64d8fb540406c92b9c4d1.jpg/v1/fill/w_162,h_91,al_c,q_80,usm_0.66_1.00_0.01,blur_2,enc_auto/cfad83_c5a9275dbbf64d8fb540406c92b9c4d1.jpg)
„Cuda z nieba” to adaptacja bardzo popularnej książki Christy Wilson Beam „Cuda z nieba. Nadzwyczajna historia Annabel Beam”.
Cristy, matkę trójki córek spotyka wielkie nieszczęścia. Jedna z dziewczynek ma problemy z trawieniem. Okazuje się, że cierpi na bardzo poważna chorobę związaną z niewydolnością jelit. Szanse na wyzdrowienie są iluzoryczne. Zdeterminowana matka dociera do największej lekarskiej sławy w tym segmencie. Ale także on jest praktycznie bezsilny. Mała Anna bardzo cierpi, nie może się normalnie odżywiać, brzuch ma cały czas wzdęty. Słabo to wygląda.
![](https://static.wixstatic.com/media/cfad83_88465d4efb074a76a832c1a406d1df10.jpg/v1/fill/w_147,h_97,al_c,q_80,usm_0.66_1.00_0.01,blur_2,enc_auto/cfad83_88465d4efb074a76a832c1a406d1df10.jpg)
Ale przychodzi dzień, który zmienia wszystko.
![](https://static.wixstatic.com/media/cfad83_cc5aa15071dd42608caba504159449d1.jpg/v1/fill/w_130,h_86,al_c,q_80,usm_0.66_1.00_0.01,blur_2,enc_auto/cfad83_cc5aa15071dd42608caba504159449d1.jpg)
Nie czytałem książki, ale podejrzewam że mamy do czynienia z historią bardzo zbliżoną do tej z „Bóg istnieje. Naprawdę”, gdzie książka była niezwykle wzruszająca i zmuszająca do refleksji nad religią w zabieganym życiu doczesnym. Film powstały na jej podstawie był znacznie gorszy, chociaż przeniósł na ekran podstawowe tezy i motywy.
Mam wrażenie że z „Cudami …” jest podobnie. Książka opowiada faktycznie niesamowitą historię. Ale film ma swoje braki i dopiero końcówka wbija w fotel.
Jest to na pewno dobry film dla osób szukających potwierdzenia i utwierdzenia w wierze. Dobrze dobrano premierę w okresie wielkanocnym.
W normalnej ocenie filmowej zapewne można wiele zarzucić tej produkcji. Pierwsza, dłuższa część jest zrealizowana trochę jak marnej jakości film przeznaczony do jednorazowego „puszczenia” w telewizji. Aktorzy są nie przekonujący, dialogi sztampowe, a historia jest uzupełniania bezsensownymi wątkami (wycieczka po Boston, żarty doktora, kłótnie zdesperowanych rodziców, dziwne decyzje itp.).
Końcowa faza za to jest zbyt ckliwa i patetyczna, i chyba tylko tak sentymentalną osobę jak mnie doprowadziła do wzruszenia. A sam kluczowy moment też przeciętnie nakręcony. Ale dla wielu te wady filmowe zupełnie nie przeszkodzą w odbiorze.
Najważniejsza jest bowiem w tym wszystkim sama historia i świadectwo Annabel. Warto o tym poczytać, bo sprawa jest naprawdę nadzwyczajna.
A film też można obejrzeć. Może w telewizji, bo tam bardziej pasuje ze względu na swoją formę.