top of page

Czerwony Pająk - wampir z Krakowa



Od piątku 27 listopada do repertuaru kinowego wchodzi film „Czerwony Pająk” w reżyserii debiutującego w filmie fabularnym Marcina Koszałka – do tej pory znakomitego operatora (Pręgi, Senność, Uwikłanie) oraz reżysera filmów dokumentalnych (Będziesz legendą człowieku, Deklaracja nieśmiertelności, Takiego pięknego syna urodziłam). Co ciekawego w tym tygodniu premierę ma również film innej debiutantki (Julia Kowalski „Znam kogoś, kto cię szuka”), czyżby jakaś zmiana warty w zawodzie?


Już sama analiza tytułu filmu prowadzi na manowce. Nawiązuje on do rzekomego mordercy z lat 60-tych, który rozsyłał do prasy (czasopismo Przegląd Polityczny) pisane w charakterystycznym czerwonym kolorze listy przewidujące serię morderstw. Historia miała potem ciekawą kontynuację, bo podejrzewa się że sam list był manipulacją. Postać Czerwonego Pająka przypisywana była do mordercy Lucjana Staniaka, który zasłynął z zaistnienia w amerykańskiej encyklopedii seryjnych zabójców. Obecnie najbardziej prawdopodobne jest że Czerwony Pająk w ogóle nie istniał, a cała historia jest fikcją.

Film Koszałka bezpośrednio (chociaż jak się okazuje nie dokładnie) nawiązuje jednak do postaci Karola Kota, zwanego wampirem z Krakowa, który wywołał psychozę strachu w latach 60-tych. Kot zabił w sumie 2 osoby więc nawet na miano seryjnego nie zapracował, dodatkowo był mało „skuteczny” bo w 10 przypadkach próba zabójstwa nie była udana (w większości sposobem miało być otrucie). Pewną wskazówką istotną przed obejrzeniem filmu Koszałka jest fakt, że po wykonaniu wyroku śmierci podczas sekcji zwłok odkryto rozległego raka w mózgu mordercy.


Koszałek umiejscawia swoją historię w rodzimym Krakowie, a głównym bohaterem jest niepozorny młodzieniec odnoszący sukcesy jako skoczek do wody – rewelacyjnie zagrany przez mało znanego aktora Filipa Pławiaka. Kluczowym momentem nieśpiesznej fabuły jest pojawienie się w bezbarwnym życiu Karola weterynarza granego przez stonowanego Adama Woronowicza. Ich relacja, fascynacja i ciemne strony ludzkiej natury są kwintesencją filmu „Czerwony pająk”.


Film znakomicie odwzorowuje klimat Polski lat 60-tych. Co więcej sam klimat jest zbliżony do polskiej szkoły moralnego niepokoju. Nie ma w tym filmie wartkiej akcji, niuansów śledztwa i zagadek kto zamordował. Jest psychologia, niedopowiedzenia i zastanawiające postawy bohaterów.


Czerwony pająk nie jest filmem dla szerokiej widowni, nawet jeśli zostanie ona zwabiona reklamą filmu o wampirze z Krakowa może wyjść z seansu zawiedziona. Jest to obraz dla wysublimowanej grupy, który dostrzeże w dziele Koszałka podwójną warstwę.


Niezaprzeczalną wartością filmu są znakomite zdjęcia. Chociaż nasuwa się tutaj wątpliwość czy reżyser nie powinien jednak pozostać w roli operatora, z godnie z maksymą że każdy w życiu dąży do funkcji w której staje się niekompetentny. Najbardziej w mojej ocenie rozczarowujący jest finał filmu, który tak bardzo nawiązuje do Krótkiego filmu o zabijaniu Krzysztofa Kieślowskiego, że burzy cały żmudnie budowany klimat.


Czerwony pająk to także prawdziwy cymes dla miłośników Krakowa. Zobaczyć znane miejsca stylizowane na lata 50-te jest wyjątkową zaletą tego filmu. Sceny w skałkach, gdzie jak wiem z autopsji wielu uczniów krakowskich liceów spędzało wagary, są znakomite i nadrabiają inne niedociągnięcia filmu.

Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page