„Wulkan miłości”: wulkanolodzy (ocena: 5/10)

Wybuchowy dokument, który nuży.

Małżeństwo, które przez wiele lat wspólnie realizowało swoją pasję badania wulkanów.

Nie jest dobrze, jeżeli historia bohaterów jest ciekawsza od samego o nich filmu. Zamiast na samych bohaterów nacisk położono na fenomen wulkanem. Film staje się bardzie popularno-naukowy opowiadając o różnych rodzajach wulkanów, spektakularnych wybuchach, tragiczne konsekwencje dla ludności. Jest to ciekawe zagadnienie, ale dla laików stosunkowo nużące. Tymczasem związek dwójki ludzi, którzy notabene wspólnie zginęli po erupcji wulkanu jest ograniczony do minimum. A to ich historia była niezwykle ciekawa – tyle lat razem i to w dodatku w tak niebezpiecznym fachu.

Wizualnie również położono nacisk na same wulkany. Efektowne sceny czerwonej lawy powtarzają się tak często, iż nie budzą już zainteresowania. Zabrakło urozmaicenia sztampowej formy dokumentalnej z opowiadaniem z offu w tle. Tyle dobrze, że nie ma gadających głów.

Mizernie jest z dostępem do archiwaliów. Ale tutaj twórcy filmu są usprawiedliwieni. Bo bohaterowie nagrywali głównie to co ich interesowało – czyli same wulkany, a rzadziej swój codzienny trud i związek międzyludzki. Męczy również mały format, aż prosi się żeby przy tak efektownym temacie wykorzystać cały ekran.

Jak na dokument film był całkiem nieźle dystrybuowany, przez kilka tygodni nawet w multipleksie. Trudno jednak oczekiwać większego zainteresowania publiczności. Mimo tak ciekawego tematu, który wielokrotnie gości na ekranach popularnonaukowych programów telewizyjnych.