„W trójkącie”: rejs (oceny: Woda 5/10, Ogień 6/10 - za torsje)

Status społeczny kończy się przy zatruciu pokarmowym, albo konieczności rozpalenia ogniska.

Zarabiająca krocie influencerka i rozpoczynający karierę model wyruszają w sponsorowany rejs luksusowym jachtem.

Znany ze swoich zamiłowań do wnikliwych obserwacji społecznych szwedzki reżyser Ruben Östlund tym razem przechodzi samego siebie. Snobistyczny rejs jachtem staje się pretekstem do satyry na zachowania poszczególnych grup społecznych. Znakomicie rozpisane dialogi, wyrazistość postaci i dosłowność scen odrażających. Nie ogląda się tej produkcji z przyjemnością, ale pozostaje na dłużej. Szczególnie że wiele niuansów jest umiejętnie ukrytych.

Tak niszowy film zyskał dzięki kontrowersyjnemu przekazowi popularność. Rzadko się zdarza aby sale multipleksów na dystrybucji Gutek Film zapełniały się prawie do pełna. Wreszcie jest cicho jak makiem zasiał, bo mało kto się odważył spożywać zakupiony w barze popcorn …

Dystrybutorowi należy się jednak podwójna bura. Raz za źle przetłumaczony tytuł (trójkąt smutku to nie trójkąt), a dwa za skandalicznie spoilerowy opis (zwiastun zresztą też).