„Miłość jest blisko” – na Szczelińcu (ocena 6/10)

To taki film, który analizuje się po seansie, bo aż by się chciało żeby był lepszy.

Zamiast remontować ekipa budowlana słucha opowieści zleceniodawcy o jego perypetiach miłosnych.

Grzechem pierworodnym tego filmu jest idiotyczny punkt wyjścia. Para bohaterów zna się od dzieciństwa, mieszka w tym samym domu, ich dzieci się lubią. On kąpie się u niej w łazience, ona gotuje u niego w kuchni. Są po nieudanych związkach, ale wciąż młodzi i atrakcyjni (przynajmniej ona). Ale z jakiegoś powodu nie decydują się na związek. On poznaje ekscentryczną podróżniczkę, ona sztywnego dentystę. Dopiero …. SPOILER …. jak odkryją drzwi w domu to przejrzą na oczy …

Pomimo tak fatalnego pomysłu na scenariusz film nie jest aż tak zły, a wręcz ma swój urok. Zapewne główna w tym zasługa Kotliny Kłodzkiej. To pierwsza polska komedia romantyczna, która wykorzystuje ten potencjał. Już nie wieżowce Warszawy filmowane z drona, ale ujęcia Szczelińca i wycieczki pomiędzy Błędnymi Skałami.

Udaje się również skradziony z popularnego skeczu motyw budowlańców – cała historia jest opowiadana w formie retrospekcji dzięki czemu można nabrać więcej dystansu do jej absurdalności.

Trzeci atut to dwie role dziecięce. Co prawda absurdem jest że dzieci wiedzą o życiu więcej od rodziców, ale w sumie często tak bywa.

Film pojawia się na Walentynki 2022 i krótka będzie jego kariera. I to nie dlatego że wisi nad nim jak miecz Damoklesa dystrybucja telewizji publicznej. Po prostu z tak idiotycznego pomysłu nic więcej nie dało się wyciągną. Jednak szkoda.

Plusy:

+ Kotlina Kłodzka

+ budowlańcy

+ pozytywne emocje

+ bezy

+ poprawne dialogi

+ sympatyczne role dziecięce

+ poczucie humoru

Minusy:

- absurdalny punkt wyjścia

- czterech scenarzystów

- irytujący główny bohater