Oszustki – doYebka (ocena: 4/10)

Czterech scenarzystów, a tak niewiele dowcipnych pomysłów dla zaangażowanych w role aktorek.

Otyła Penny (Rebel Wilson) naciąga na internetowych randkach motywem operacji powiększenia biustu (nie swojego rzecz jasna). Szczupła Josephine (Anne Hathaway) operuje w luksusowym kasynie ogarniętych hazardem starszych panów. Gdy przypadkowo spotkają się w pociągu jedna drugą od razu wyczuje. Jednak zamiast współdziałać pójdą w konkury wobec młodego milionera Alexa (Thomas Westerburg), twórcę aplikacji umożliwiającej internetowe obrzucanie bluzgami.

Początkowe metody oszustw są może i naciągane, ale jeszcze możliwe do uzasadnienia. Jednak scenarzystom szybko kończy się koncept i próbują uszyć aferę na resztę filmu. A ta już zupełnie nie ma sensu i nie chodzi tutaj o proste sposoby zorientowania się w udawaniu ślepoty. W efekcie wyraziste aktorki nie bardzo mają co grać, a scena szkolenia jednej przez drugą jest jedyną dla której warto posiedzieć w kinie. Bo już jej sens jest zupełnie nie wykorzystany, jeżeli chwilę później panie ze sobą rywalizują zamiast współdziałać.

Anne Hathaway wygląda znakomicie, a dodatkowo odtwarza bardzo dostojnie i z gracją swoją seksowną bohaterkę. Rola Rebel Wilson jest bardziej niejednoznaczna, i mimo wkładanego wysiłku niektóre gagi mogą razić. Obie panie jednak są niewątpliwie silną stroną filmu. Nawet trafiający w oko korek szampana może przy nich rozbawić. I nie ma się tutaj co wstydzić, każdego takie głupie żarty śmieszą. Szkoda jednak, że większość z tych dowcipniejszych można było już zobaczyć na zwiastunach. Film niewiele tutaj dokłada.

O ile jeszcze żarty sytuacyjne, nawet jeżeli są głupie, to budzą uśmiech, o tyle żarty dialogowe są wprost żenujące i jeżeli coś budzą to uśmiech politowania. Brak pomysłów, ciężki język, gagi kloaczne. Najbardziej jednak boli niewykorzystanie potencjału różnić pomiędzy bohaterkami. Zamiast na czterech słabych może lepiej było wydać honorarium na jednego lepszego scenarzystę. Bo nawet w polskich serialach dialogi są bardziej wymyślne, już nie wspominając takich znakomitych filmów o przekrętach jak chociażby kultowy „Vabank”.

Oko można jeszcze zawiesić na ładnych strojach (nie tylko tych śmieciowych sukniach ze zwiastuna) i kilku ładnych krajobrazach. Trochę to za mało, na trochę zbyt długawą komedię.

Plusy: