"Umrika" - indyjskie postrzeganie Ameryki
Indyjski film „Umrika” oparty jest na historii braci z ubogiej indyjskiej wioski. Starszy wyjeżdża do tytułowego kraju (takiego który zdobył na Olimpiadzie 96 medali, a Indie żadnego), ale przez długi okres czasu nie daje znaku życia (a poczta działa, do wioski regularnie przychodzi listonosz, który nawet chwali się podwyżką). Młodszy brat litując się nad nieszczęśliwą matką jedzie go szukać.
I od momentu tego drugiego wyjazdu film zdecydowanie traci urok, zaczyna brakować pomysłów i im bliżej końca tym jest gorzej.
Film „Umrika” ma dwie zalety. Pierwsza to znakomicie wkomponowana w obraz muzyka. Druga to ukazanie postrzegania podziwianego kraju przez lud indyjski – są tutaj i kinematografia (King Kong, Indiana Jones), są zwyczaje (Dzień Świstaka) i tragedie (prom Challenger), a także polityka (Reagan).
To miło że na polskie ekrany wejdzie film indyjski, który jest zwykłym dramatem, a nie katowanym u nas Bollywood (do tej mody też „Umrika” się odnosi).
Ale czy warto wybierać się do kina to można mieć wątpliwości. Osobiście odradzam.