Wiedźma – Korea atakuje (ocena: 5/10)

Szablonowy i przewidywalny, ale jednocześnie bardzo poprawnie zrealizowany. Szkoda że typowo po koreańsku zbyt przedłużony. A jeszcze zanosi się na całą serię.

Mała, zakrwawiona dziewczynka ucieka przez las, z miejsca gdzie była najwyraźniej torturowana lub poddawana eksperymentom. Trafia ledwie żywa przed domostwa starszego małżeństwa, które ratuje jej życie. Po 10 latach przybrana matka dziewczynki choruje na Alzheimera, a już nastoletnia dziewczyna próbuje odnaleźć sposób na chorobę. W tym celu decyduje się nawet na występ telewizyjny, co przypomni o jej istnieniu oprawcom sprzed lat.

Przewidywalna, szablonowa fabuła, która ani przez moment nie stanowi zaskoczenia. Twórcy nawet zdradzają zbyt wiele na samym początku, przez co całą napięcie w pierwszej połowie filmu znika. Także zwrot akcji – jedyny w tym filmie nie jest specjalnie zaskakujący. Przez długi okres film nawet skręca w kierunku dramatu rodzinnego i kina o nastolatkach, co powoduje pewien miszmasz gatunkowy. Bo w przedłużonym do granic rozsądku finale króluje już kino znane z horrorów i krwawych thrillerów. Trudno wiec jakoś ekscytować się przygodami dziewczynki (która wbrew tytułowi wiedźmą bynajmniej nie jest), a najgorsze że ten ponad dwugodzinny film to tylko pierwsza część serii.

Dużo pozytywniej należy ocenić warstwę realizacyjną. Szczególnie pod względem dźwiękowym wykorzystano tutaj cała gamę motywów. Także końcowe sceny dynamiczne są poprawnie zmontowane i dobrze ujęte w kadrach – wszystko widać, przebieg zdarzeń jest klarowny.

Przydałoby się tylko trochę wyciąć scen, bo odpowiedni format dla tego typu produkcji to maks półtorej godziny. Ale kino azjatyckie rządzi się swoimi prawami.

Film pojawił się w polskich kinach w bardzo ograniczonej dystrybucji, że się w ogóle pojawił to już ewenement, ale ostatnio dystrybutor Mayfly odważnie wprowadza tytuły azjatyckie. Ze względu na walor dźwiękowe lepiej go obejrzeć w kinie, szczególnie ja ktoś gustuje w koreańskich klimatach.

Plusy: