"W spirali" ... absurdu (ocena 3/10)
![](https://static.wixstatic.com/media/cfad83_3fed285ecfd9446e865c573b3888d9c6~mv2.jpg/v1/fill/w_980,h_434,al_c,q_85,usm_0.66_1.00_0.01,enc_auto/cfad83_3fed285ecfd9446e865c573b3888d9c6~mv2.jpg)
Polskie filmy zawsze będą traktowane w naszych recenzjach z pewną dozą wyrozumiałości. Czasami się jednak nie da. W przypadku dzieła Konrada Aksinowicza właśnie się nie da. Jego „W spirali” to dzieło pretensjonalne, niejasne, zawiłe, nie wciągające, nie atrakcyjne, źle zrealizowane, męczące i nudne.
Kilka słów o fabule: małżeństwo filmowe (On aktor, Ona producentka) jedzie samochodem na wakacje. Są wyraźnie pokłóceni – żona wypomina mężowi związek z inną kobietą. Autostopowicz. Zatrzymują się i zabierają gadającego obskurnego faceta – Żyda zresztą. Dalej nie ma już co opowiadać, bo twórcy puścili tak daleko wodze wyobraźni, że ciężko nadążyć za narracją i oddzielić rzeczywiste wydarzenia od fikcji i wymysłów bohaterów.
Ani przez moment nie czujemy w tym filmie zainteresowania postaciami, jakiekolwiek więzi, troski o ich losy. To wina zarówno złego i niejasnego scenariusza, ale także bardzo słabej gry aktorskiej i przede wszystkich fatalnych, zdawkowych dialogów. Im dłużej w las tym bardziej ten film męczy.
Żeby jednak spełnić dobry uczynek dla polskiego dzieła wyszperałem również recenzje pozytywne TUTAJ, a szczególnie TUTAJ Jak widać są krytycy, którzy potrafią odnaleźć nawet więcej niż twórca przekazał, wytłumaczyć każdy absurd zawarty w filmie, i znaleźć dziesiątki porównań do obrazów wybitnych (Nóż w wodzie, Piknik pod wisząca skałą, Pi, Easy Rider, a nawet Pulp Fiction). Czasami jak się czyta takie wypociny to można zwątpić w jakim świecie niektórzy ludzie żyją. Tylko dla takich intelektualistów jest „W spirali”, bo dla przeciętnego widza to dzieło nie do przetrwania, mimo w miarę krótkiego czasu.