Midway – wojna o Pacyfik (ocena 5/10)
Patriotyczne wojenne kino amerykańskie, przy którym nawet polskie produkcje nie mają się czego wstydzić.
USA w trakcie II Wojny Światowej pozostawała neutralna. Do momentu ataku japońskiego lotnictwa na bazę w Pearl Harbor. Zaskoczeni Amerykanie natychmiast przystępują do konfliktu i pałają chęcią zemsty. Sytuacja na Pacyfiku jednak wskazuje na znaczną przewagę przeciwnika.
Film rozpoczyna się jeszcze przed wojną wątkiem japońskim o ryzyku konfliktu, którego nikt nie pragnie. To zapowiedź obiektywnego spojrzenia na krwawą wojnę, także z punktu widzenia wroga. O Pearl Harbor powstał film, lepszy a na pewno bardziej kasowy, więc tym razem odnośnie tej tragedii jest tylko dynamiczna sekwencja bombardowania. Następnie fabuła linearnie ukazuje kolejne etapy walki, ze zwieńczeniem pojedynkiem o tytułową wyspę. Stanowi to skompensowaną lekcję historii. Jednak bardzo powierzchowną i szczątkową. Nie udaje się ani ukazać realnego zagrożenia jakim dla USA było ewentualne przejęcie kontroli morskiej przez Japonię, ani także szerszego spojrzenia na wojnę, którą rozstrzygnął bardziej projekt stworzenia bomby atomowej i klęski Niemiec w Europie, niż rywalizacja na Oceanie Spokojnym. Także w szczegółach nie udało się wytłumaczyć znaczenia kolejnych działań, a pewne uproszczenia aż rażą, np. Japonia ma dziesięć lotniskowców, a kilkadziesiąt minut później Amerykanie atakują rzekomo ich ostatni. Naprawdę trudno się w tym rozeznać, a jak ktoś interesuje się zagadnieniem to już zapewne kompletnie go załamie ignorancją twórców scenariusza.
Filmy tego typu musi dodatkowo uzupełniać historia indywidualna – tym zyskał sympatię „Pearl Harbor” chociaż umieszczona tam historia miłosna nie była najwyższych lotów. W „Midway” twórcy próbują przedstawić jak najwięcej historii poszczególnych uczestników walk. Niestety praktycznie żadna z nich nie jest intrygująca, a takie skrótowe ich potraktowanie powoduje jedynie scenariuszowy chaos. Nie ratuje więc nawet zaangażowanie znanych aktorów, którzy nie bardzo mają czego grać. W dodatku utrudniają im zadanie komputerowe efekty specjalne. Są one efektowne, ale widać że sztuczne. Aktorzy jakby oglądali z widzami wielkie wybuchy, a nie przeżywają ich na własnej skórze. Owszem, momentami jest to emocjonujące i zapierające dech w piersiach, ale nie trudno się oprzeć wrażeniu że tym razem okrojony budżet nie pozwalał na zbyt wiele.
W tych indywidualnych historiach najlepiej wiec wypadają rozterki Japończyków, ze wzruszająca sceną zatopienia ich statku w księżycowej poświacie. Ukryty jest tutaj pewien przekaz pacyfistyczny, tyle łatwiejszy że dzisiaj postrzeganie Japończyków jest diametralnie inne. Szczególnie w Stanach Zjednoczonych.
„Midway” jest filmem za długim, który nie przejdzie do historii kina, ani nie ukształtuje pamięci o tragicznych wydarzeniach. Seans jednak nie jest specjalnie bolesny, bo ogląda się z przyjemnością. No i twórcy polskich superprodukcji mogą czuć się usatysfakcjonowani, że tworzą lepsze filmy wojenne od Amerykanów.
Plusy:
skompensowany skrót konfliktu o Pacyfik
obiektywne ukazanie wroga
emocjonujące pojedynki powietrzno-morskie
zaangażowanie renomowanej obsady
Minusy:
niejasny obraz konfliktu
brak szerszego spojrzenia na II Wojnę Światową
komputerowe efekty specjalnego
słaba charakteryzacja bohaterów
Zwiastun:
produkcja: USA
rok: 2019
premiera kinowa: 8 listopada 2019
dystrybucja: Monolith Films
gatunek: wojenny
reżyseria: Roland Emmerich
scenariusz: Wes Tooke
obsada: Ed Skrein, Patrick Wilson, Woody Harrelson, Luke Evans, Mandy Moore