Koko-di, Koko-ka – koko koko nie jest spoko (ocena 7/10)
Oryginalny, nie tylko ze względu na tytuł.
Niewinny obiad młodego małżeństwa z córeczką kończy się zatruciem pokarmowym, które zdominuje ich życie na długie lata, a szczególnie na tajemniczy pobyt pod namiotem.
Film ma oryginalną fabułę. W pierwszej, krótszej, sekwencji dochodzi do wydarzeń, które oddziaływują na bohaterów w trakcie pozornie niewinnego biwaku i noclegu w namiocie. Poranne wyjście kobiety na siku kończy się nieoczekiwanym spotkaniem. Film korzysta tutaj z popularnego, jak chociażby w „Dniu Świstaka”, motywu powtarzalność. Nieuchronność i okrucieństwo jakie czeka bohaterów wpływa na klimat.
Jest to thriller, czy może nawet horror, zrealizowany z pomysłem i poprawny technicznie. Grozę tutaj budzą nie tyle ukazane fakty na obrazie, co też oczekiwania. Nie wymaga więc zastosowania typowych jak na horrory narzędzi, jak dźwięki, muzyka. Wystarczy scenografia ustronnego miejsca i charakteryzacja oprawców, których zresztą poznajemy jeszcze przed zawiązaniem akcji.
Szkoda, że film ma szczątkową dystrybucję w polskich kinach – niby miał mieć premiery w odpowiedniej dacie 1 listopada, ale trudno go znaleźć w repertuarze. A warto.
Zalety:
oryginalność
klimat
nastrojowe zdjęcia
ciekawa, chociaż makabryczna historia
forma z teatrem cieni
Wady:
powtarzalność
okrucieństwo
nieoczywiste przesłanie
słaba dystrybucja kinowa
Zwiastun:
produkcja: Dania, Szwecja
rok: 2019
data premiery: 1 listopada 2019
gatunek: thriller
reżyseria i scenariusz: Johannes Nyholm
obsada: Leif Edlund, Peter Belli, Katarina Jakobson, Brandy Litmanen, Morad Baloo Khatchadorian