Cienie imperium – Karabach, Ural, Abchazja (ocena 6/10)
Życie toczy się pomimo trwających latami konfliktów zbrojnych. Także tych, których łączy współczesna Rosja pod rządami Putina.
Aleksiej z Górskiego Karabachu jest muzykiem. Ze względu na trwający ćwierć wieku konflikt nie może wrócić do swojej ojczyzny.
Timur z Ukrainy musiał uciekać z rodziną Uralu do Lwowa. Wraca do regionie objętego działania wojennymi aby pomagać w przeciwstawianiu się okupantowi.
Aleksander z Gruzji mieszka tuż przy granicy kontrolowanej przez Rosję autonomicznej Abchazji. Mężczyzna pomaga prześladowanej mniejszości gruzińskiej.
Ciekawy, odważny i dopracowany debiut dokumentalny Karola Starnawskiego, dotychczas znanego jako pomocnika przy tworzeniu filmu o rodzinie Beksińskich „Ostatnia rodzina”. Polski reżyser podjął się zadania dotarcia do ludzi na terenach ogarniętych miesiącami, czy nawet latami, konfliktami zbrojnymi i etnicznymi, podjudzanymi przez Rosję. W każdym z tych miejsc wybrał bohatera, którego oczami można ocenić jakie spustoszenie w życiu szarych ludzi czyni wojna. Ten ból i cierpienie, którego nie rozumieją napędzani partykularnymi interesami politycy i decydenci. Co ciekawe Starnawski abstrahuje od przyczyn, genezy wojen i sporów narodowościowych. Co prawda wszystko łączy mocarstwowa pozycja Rosji Putnia, ale jest o tym tylko napomknięte na początku kolejnych rozdziałów. Głównym przekazem jest to, jak zwykły człowiek próbuje radzić sobie w obliczu takiej sytuacji. I jak próbuje normalnie żyć, pomimo sytuacji w której się znalazł, jednocześnie wypełniając swoje powinności: wobec najbliższej rodziny i wobec targanej wojną ojczyzny.
Starnawski odnajduje w swoich bohaterach to co jest siłą dobrego dokumentu, czyli autentyczność. Wypowiedzi i zachowania bohaterów są naturalne, jakby nie mieli świadomości istnienia kamery. Reżyser nie ingeruje, nie zadaje im pytań, tylko jakby dyskretnie podgląda życie. Nie ma tutaj przegadania, jest dużo statycznych ujęć zwykłych czynności, czy też piękna krajobrazu. Momentami staje się to monotonne. Jednak historie są szybko ucinane, gdy jeszcze nie zanudzą widza. Pierwotnie projekt był szykowany na serial, ale chyba formuła krótkiego dokumentu podzielonego na trzy rozdziały lepiej mu służy.
Niestety film nie przebił się do szerokiej dystrybucji. Debiutujący podobnie jak reżyser, dystrybutor filmowy podjął próbę premiery kinowej ale zakończyła się ona ledwie kilkoma seansami w Warszawie. Po dwóch tygodniach nie sposób znaleźć filmu w repertuarze. Zapewne trafi szybko do telewizji, gdzie również doświadczy ledwie pojedynczych seansów.
Wielka szkoda, bo praca jaką wykonała ekipa jest godna pochwalenia. Dopracowano ujęcia, montaż, monotonie szarego życia uzupełniono subtelnym podkładem muzycznym. Dźwiękowo i operatorsko jest to produkcja bez zarzutu. Ale i tak największym atutem pozostaje podjęta tematyka. Konfliktami media zajmują się, gdy dzieje się coś spektakularnego. Taka wojna trwająca ćwierć wieku, jak chociażby o Górny Karabach pomiędzy Armenią i Azerbejdżanem, spowszedniała. Nikt nie interesuje się losem zwykłych ludzi, którzy na co dzień cierpią i nie widzą żadnej nadziei. To oni są idealnym obiektem dokumentalnej kamery. I z tego Starnawski korzysta. Oby w przyszłości miał podobne ciekawe pomysły do zrealizowania. I udało się je lepiej rozpowszechnić.
plusy:
tematyka
wojna widziana z punktu widzenia zniszczeń jakie czyni
autentyczność przekazu
ukazanie życia zwykłych ludzi
treściwość
piękne krajobrazy
minusy:
monotonne tempo
brak podkładu politycznego i genezy konfliktów zbrojnych
zbyt oczywiste puenty (wojna jest złem, a konflikty podjudza Putin)
niszowa dystrybucja
Zwiastun:
Produkcja: Polska
Rok: 2018
Premiera: 26 lipca 2019
Dystrybucja: Fundacja Działań Artystycznych i Filmowych "Ruchome Obrazy"
Gatunek: dokument
reżyseria: Karol Starnawski
scenariusz: Dawid Wildstein, Tomasz Grzywaczewski inspirowany książką Grzywaczewskiego „Granice marzeń”
zdjęcia: Filip Drożdż
muzyka: Michał Drabczyk
montaż: Paweł Kowalik
dźwięk: Piotr Domaradzki, Grzegorz Różycki, Michał Truong