"Komuna" - Dania 1975 (ocena 3/10)

Duński film uznanego reżysera Thomasa Vinterberga przenosi nas do klimatu po 1968 roku.
Z perspektywy kilku lat szkodliwość tego ruchu dla przyszłości Europy nie była wówczas jeszcze tak widoczna jak obecnie.
W efekcie otrzymujemy fabułę, która może być kwintesencja ideologii promowanych przez ostatnie 50 w Europie. Najpierw szczytne zamiary: miłość, przyjaźń i braterstwo, a później kłótnie, kryzys, rozkład stosunków rodzinnych, wzajemne pretensje, kryzys, rozpad.
To jeden z najgorszych filmów ostatnich miesięcy. I nie chodzi tutaj wyłącznie o tematykę, bardziej o styl i realizację. Mógłby w sumie być przestrogą przed konsekwencjami podobnych pomysłów, ale nie jest, bo reżyser wciąż czuje sentyment do tej ideologii i nadaje filmowi formę tak żmudną, że nikt normalny nie jest w stanie śledzić losów bohaterów i wyciągać wnioski z ich postępowania.
Geneza
W sumie banalna. Małżeństwo dostaje duży dom w spadku. Zamiast sprzedać postanawiają tam zamieszkać, głównie z powodu chęci żony (na jej nieszczęście) do zmiany czegoś w swoim życiu. A że nie stać ich na utrzymanie, to postanawiają zgodnie z modą po wydarzeniach 1968 roku przyjąć grono nieznajomych. Po krótkim castingu domek wypełnia się ludźmi i wszyscy nago mogą sobie popluskać w basenie.
Realizacja
Nie wiem czy specjalnie, czy nie, ale jest to chyba jeden z najbardziej męczących filmów. Losy każdego z bohaterów są tak mi obojętne, jak bieżące zajęcia Janusza Palikota. A już najgorsze jest przedłużanie filmu w nieskończoność: jest co najmniej siedem momentów gdy Vinterberg powinien zakończyć tą mękę, ale o w jakimś lewackim amoku ciągnie jeszcze tą historię do rozmiaru blisko dwugodzinnego. Nic dziwnego, sam był wychowywany w podobnym stylu.
Dziecko chore na serce
Jedyny w miarę wzruszający wątek to przyjętego do komuny dziecka chorego na serce, który ma świadomość że umrze w wieku 9 lat. Niestety wątek ten jest całkiem zagubiony. Jedynie pokazuje wynaturzenie tytułowej idei: chłopak jest biernym obserwatorem nagich dorosłych latających w kółko basenu, a nowej kobiecie z miejsca proponuje "bzykanie". Ot wychowanie dzieci w komunie.
Eksperyment króla
W jednej z rozmów mamy nawiązanie do ciekawego eksperymentu króla, dowodzącego że dzieci niedotykane umiera nawet jak są wychowywane w dobrych warunkach. Nie wiem jak z dziećmi wychowywanymi w komunie, ale chyba niektórzy współcześni politycy się do takich zaliczają.
Muzyka Dużo lepiej byłoby jakby ten film wyświetlano bez obrazu. Bo muzyka jest momentami (szkoda że tak rzadko jest) bardzo dobra.
Recenzje
Krytycy jeszcze żyją w świecie z poprzedniej epoki, więc taki film to dla nich rarytas. A jeżeli im się podoba trochę mniej, to dlatego że tym filmem duński mistrz tak naprawdę obśmiał i zdyskredytował całą tą ideologię. Fakt że nieświadomie, i w fatalnym stylu, ale jednak. Wyborcza: "boleśnie aktualna metafora rozpadu mitu o solidarności demokratycznej Europy" Filmweb: "prosta historia o miłości, w której drugi plan (tytułowa komuna) jest skonstruowany równie pieczołowicie, co rozterki głównych bohaterów" Stopklatka: "zachowuje lekkość nawet wtedy, gdy staje się oczywiste, że ambitny eksperyment przeprowadzany na przedmieściach Kopenhagi nie ma prawa się powieść" Dziennik.pl: "nienagannie skomponowane kino środka"
Onet: "znakomita komedia obyczajowa o ludzkich pragnieniach i ułomnościach" i jeszcze jeden Onet: "letni film, w którym nawet najgorsze problemy możemy rozwiązać dzięki wsparciu przyjaciół" (ta pani to chyba przespała całość ...) Film.org.pl: "wspaniałe, wzruszające dzieło"
CSW: "totalnie pochłonie widza i wciągnie w swój odrębny świat"
Entertheroom: "historia rozpadu wspólnoty wydaje się nad wyraz aktualna i niepokojąca, bo w mniej dosłownym kontekście doskonale oddaje realia współczesnej Europy"
Wizerunek Kobiety: "dramat psychologiczny ze znakomitymi aktorami, wyreżyserowany przez jednego z najlepszych reżyserów na świecie"
Aktivist!: "film chwilami w satyryczny sposób pokazujący mikrospołeczność ze wszystkimi jej zależnościami, który przede wszystkim jest poruszającą opowieścią o samotności i lojalności pomiędzy ludźmi"
Film jak sen: "nie ma już surowości obrazu, jest niemalże hollywoodzki warsztat i precyzja, ale ciągle pozostaje to wrażenie „skurczu w żołądku”, kiedy przyglądamy się bohaterom i musimy akceptować ich decyzje"
CSW: "broni się swoją naturalnością, szczerym podejściem do widza (a interesującym do życia samego w sobie), stanowiąc niebanalny głos we współczesnym kinie" Radio Wrocław: "zawodzi scenariusz, ale już nie scenografia i kostiumy – przenosimy się do lat 70. XX wieku" Film: "intryguje swoim niezwykłym podejściem do tematu" FDB: "z wielką ciekawością, na przykładzie kilku świetnie zbudowanych życiorysów, pokazuje przewrotność wolności" reflektor: "prosty film o miłości, zdradzie, poszukiwaniu siebie, wyrzucony prosto z trzewi" Plaster łódzki: "dramat obyczajowy ze zdradą na pierwszym planie" Telemagazyn: "nie jest złym filmem i to niech będzie jasne" Wiadomosci24.pl: "dramat z elementami komedii, który początkowo intryguje swoim pomysłem i podejściem, jednak z czasem popada w schematyczny i nielogiczny melodramat" Biegiem na film: "miało być naturalnie i prosto, ale wyszło sztucznie i nachalnie" naEkranie: "zamiast dogłębnej analizy życia w komunie, wypunktowania wad i zalet tego rozwiązania, a na koniec wyciągnięcia interesujących wniosków Duńczyk zaserwował nam klasyczną opowieść o miłości, zdradzie i toksycznej relacji, jaka łączy ludzi znajdujących się w uczuciowym trójkącie"