top of page

“Pionek” – Robert Fischer (ocena 9/10)


Szachowy mecz stulecia. Reykjavík, Islandia. 1972 rok – czyli schyłek Zimnej Wojny, trauma Wietnamu, wyścig w kosmosie, późny Breżniew.


Rosjanie w szachach wygrywają wszystko jak leci od dziesięcioleci. Tymczasem szturmem do finałowej potyczki z legendą radzieckich szachów Borysem Spasskim dochodzi Amerykanin Robert Fischer. Dwa miesiące które zelektryzowały, nie tylko szachowy świat. Do dziś krążą legendy o okolicznościach tej potyczki. Dramaturgia nie tylko podczas samych partii, ale głównie pomiędzy nimi. Dość powiedzieć, że fochy Fischera opóźniły rozpoczęcie pojedynku, a na druga partę zwyczajnie nie przyszedł. Wymarzona wręcz historia filmowa, która znakomicie wykorzystał Edward Zwick (Ostatni samuraj, Krwawy diament), w czym wydatnie pomogła mu całego ekipa z magnetycznymi w głównych rolach Tobey Maguire i Liev Schreiber.


Fabuła po zasygnalizowaniu krytycznego momentu meczu Stulecia (nie stawienie się Fischera do drugiej potyczki) cofa się do dzieciństwa, szczegółowo pokazując genezę zrodzenia się takiej gwiazdy szachowej. Robert nie miał łatwego dzieciństwa: wychowywany przez matkę, w skromnych warunkach, przejawiał trudny charakter. Znalazł jednak szybko swoją pasję – szachy. I drugą – wygrywanie. Na remisy nie zgadzał się prawie nigdy. Jego kariera błyskawicznie osiągnęła krajową sławę: został najmłodszym arcymistrzem USA.


Ale ambicje Fischera sięgały dalej, a Rosjanie wówczas nie dopuszczali do myśli pojawienia się konkurencji przy szachownicy. Nie zawsze do końca uczciwie (umówione remisy) opanowali wszelkie turnieje, co szybko zakwestionował Fischer. Doprowadziło to do zmiany systemu rozgrywek, z turniejów na pojedyncze mecze. I już to jest wielkim wkładem Fischera do historii, bo któż nie pamięta innych historycznych bojów typu Karpow-Kasparow.


Ambicje Fischera oczywiście wykorzystano do celów politycznych – rywalizacja ze Związkiem Radzieckim przenosiła się również na takie sfery życia jak wyścig kosmiczny, czy sport. Stąd taka ogromna ranga islandzkiego pojedynku. Fischer nie ukrywał swojej pewności sienie i publicznie uważał, że pokona Rosjan. Zwick wespół z Maguire znakomicie to oddali w „Pionku” i nawet pierwsza sekwencja filmu, do meczu stulecia, jest niezwykle emocjonująca.


Ale największym atutem filmu jest portret psychologiczny arcymistrza. Fischer jako geniusz miał jak to zwykle bywa poważne problemy psychiczne. Od dzieciństwa objawiało się to głównie problemem ze znoszeniem hałasu i dźwięków. Bardzo mi jest blisko w tej kwestii do Fischera, dlatego tak bardzo zainteresował mnie ten niuans. Apogeum tego problemu spowodowało perturbacje w trakcie meczu w Reykjavíku, gdy amerykański szachista zażądał przeniesienia rywalizacji do cichej salki bez widzów i hałasujących kamer telewizyjnych. Właśnie ten element był przyczyną przełomowej decyzji o nie stawieniu się na drugiej partii.


Drugim problemem Fischera była mania prześladowcza. W kontekście rywalizacji z komunistycznym rywalem wszędzie wietrzył on spisek i nawet prosta rezerwacja biletu lotniczego była przy nim nie lada wyzwaniem. To istotnie wpłynęło na jego dalsze losy, ale one w „Pionku” są już tylko opisane w napisach końcowych. Aczkolwiek materiał scenariuszowy na „Pionek 2” jest gotowy.


Kulminacją filmu jest oczywiście Mecz Stulecia. Trudno mi ocenić jak twórcy poradzili sobie z kwestiami szachowymi, grałem jedynie amatorsko i nie przebrnąłem teorii szachowej, ale wydaje mi się że również w tym zakresie odrobili lekcję domową.


Zapewne niektóre wydarzenia trochę zmienili, co pewnie jest wadą dla znających historie Fischera na wskroś, ale dla przeciętnego widza nie stanowi to problemu. Po prostu chłonie się te emocje przez cały film. A to niby tylko szachy. Zresztą wówczas pojedynek wzbudzał ogromne zainteresowanie, a nawet coś na rodzaj szachomanii w Stanach Zjednoczonych.


Ten genialny po wieloma względami film to również wykorzystane szanse aktorskie. Tobey Maguire jest w swojej trudnej roli znakomity. Moją uwagę równie mocno przykuwał radziecki arcymistrz mistrzowsko zagrany przez Liev Schreibera. Spasski nie był aż takim dziwakiem, przez co na szachowym szczycie utrzymywał się bardzo długo, a miał za plecami całe grono sowieckiej agentury, która chciała jego karierę wykorzystać do własnych celów. Ciekawe czy Spasski dziś żałuje swoich decyzji o kontynuowaniu mecz w stolicy Islandii, z filmu wynika bowiem że mógł wygrać walkowerem. Tyle że wówczas ten mecz nie przeszedłby do historii.


Szukając mankamentów tego sportowego arcydzieła filmowego Edwarda Zwicka można jedynie dostrzegać podobieństwa do oscarowego filmu „Piękny umysł”. Faktycznie niektóre sceny szaleństwa Fischera chyba były wzorowane na tym równie wielkim dziele. Ale to moim zdaniem w niewielkim stopniu umniejsza wartość filmową „Pionka”.


Próżno szukać informacji o nagrodach dlatego filmu, w Polsce nawet nie załapał się do kinowej dystrybucji i jest obecny jedynie w ramówce jednej ze stacji telewizyjnych. Cóż, widocznie branża filmowa jest równie pierdolnięta co Robert Fischer …


Zwiastun:

Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page