top of page

"Dyke Hard" - jedyny seans, jedyny widz

  • Ogień
  • 4 mar 2016
  • 1 minut(y) czytania

Nie łatwo trafić do kina na „Dyke Hard”. W Warszawie był grany tylko na jednym seansie w kinie KC, i tylko dzięki uprzejmości pracownika tego kina dane było mi go obejrzeć na dużym ekranie (chociaż w przypadku KC duży ekran to zbyt szumne określenie). Więc wnioskuję, że jestem jedyną osobą która widziała go w Warszawie i mogę tutaj cokolwiek napisać, bo i tak nikt tego nie zweryfikuje, ani nie ma po co kogokolwiek zachęcać/zniechęcać. Ale za pewne film będzie gdzieś przewijał w „drugim” obiegi więc jednak napiszę to co przeżyłem naprawdę.


Dyke Hard to nazwa kapeli założonej przez szkolne przyjaciółki. Jeszcze pierwszy przebój okazała isę sukcesem, ale potem przyszedł kryzys, niemoc twórcza, brak zainteresowania, kłótnie wewnątrz zespołu.

W efekcie po utracie miejsca zamieszkania (tragiczny pożar przyczepy kempingowej) dziewczyny zmuszone są do wyruszenia w podróż, podczas której czeka ich zarówno pobyt w więzieniu, jak i konkurs muzyczny połączony z zawodami sportowymi.

Kino Muranów prowadzi cykl „Najgorsze filmy świata” raz na miesiąc prezentujący obraz tak zły, że znajduje rzesze fanów do pośmiania się w kinie. Film „Dyke Hard” jest idealnym kandydatem do tego cyklu za kilkadziesiąt lat.

Jest to film tak zły pod każdym względem, że oglądania go to prawdziwa męka. Fabuła jest bez sensu, dialogi są koszmarne, żarty nieśmieszne, wszystko jest jeszcze fatalnie zrealizowane i sztywno zagrane. Usiedzieć 90 minut w niewygodnym KC to wysiłek wręcz nadludzki. Może w latach 80-tych, podobny film na kultowych kasetach video dałoby radę znieść, ale obecnie naprawdę się nie da.


Ale i tak zaobserwuje, czy w kolejnym tygodniu pojawi się w repertuarze jakiegoś kina.



 
 
 

Comments


Ostatnie posty
Search By Tags
Follow Us
  • Twitter Social Icon
bottom of page