„Free Guy” – Niebieska Koszula (ocena 5/10)

Efektowne komputerowe wykorzystanie znanych motywów. Tylko scenariusz nie nadąża za akcją.

Facet budzi się co rano, wita ze złotą rybką, ubiera elegancką niebieską koszulę, pije kawę, sprawdza stan konta czy stać go na wymarzone buty za 200 dolarów, i udaje do pracy w banku gdzie „zaskakuje” go napad z bronią w ręku. Każdy jego dzień jest szczęśliwy, mimo że nie odnalazł jeszcze wybranki swojego serca.

Skrzyżowanie „Truman show” (szczęśliwy facet w miasteczku nieświadomy fikcji swojego żywota) z „Dniem Świstaka” (powtarzalność kolejnych dni, a zarazem nieśmiertelność bohatera), licznymi produkcjami których akcja toczy się w ramach gry komputerowej, a nawet nawiązanie do walki na miecze świetlne z muzyką „Gwiezdnych Wojen”. Na pozór jest to „z jajem” ale braki scenariuszowe powodują poczucie monotonii i braku pomysłu. Szczególnie słabo wygląda wprowadzenie świata rzeczywistego. Może dwóch scenarzystów oznacza, że ten słabszy był odpowiedzialny za wyraźnie gorszy pomysł na fabułę świata realnego? Pewnie programiści odnajdą smaczki w tym filmie, szczególnie że wystąpili amerykańscy przedstawiciele zawodu. Dla innych niektóre żarty mogą być jednak niezrozumiałe.

Potencjał jest, bo aktorzy czują się jak ryby w wodzie, jednak nie dostali zbyt dobrze rozpisanych dialogów. Powoli stają się obojętni. Wizualnie, owszem, jest efektownie, ale gdy fabuła uderza w poważne i stateczne tony robi się nudno. Tylko trochę rekompensują to efekty specjalne, dobry dźwięk w IMAX i pozytywna ścieżka dźwiękowa. Cały czas można odnieść wrażenie że dało się wyciągnąć o wiele więcej i koronawirusowe oczekiwanie na tą produkcją okazało się zbyteczne.

Plusy:

+ efektowne

+ efekty specjalne

+ z jajem

+ aluzje czytelne dla informatyków

+ efekty 3D

+ wersja IMAX

Minusy:

- przekombinowany scenariusz

- łopatologiczne zapożyczenia

- przeciętne dialogi

- brak polskiego tytułu