"Baby driver" - maybe B.A.B.Y. (ocena 5/10)

Pod względem realizacyjnym zapewne należą się pochwały: świetna muzyka, dobre tempo, kilka naprawdę pomysłowych scen. Stać rewelacyjne recenzje (TUTAJ) i przyjacielskie oceny:

Sęk w tym, że fabuła jest cieniutka, prostolinijna i zupełnie nieangażująca. Jeżeli ktoś polubi głównego bohatera - to OK, dla mnie był zupełnie obojętny. Ani jego motywacje przestępcze, ani podryw w kawiarni, ani kontakt z niemym dziadkiem - zupełnie, ale to zupełnie mnie zainteresowały.
A bez tego można tylko budzić się na ciekawsze sceny, które owszem są, ale i tak na jedno kopyto. Strzelaniny w końcu nużą, a końcówka to już potworek scenariuszowy.
Zapewne celowo film hurtowo czerpie z kultowych dzieł typu: "Leon Zawodowiec", "Wściekłe psy", "Zagubiona autostrada" - dla mnie to też minus, bo reżyser mógł więcej dać od siebie.
Wynudziłem się, a już wyjątkowo zirytował mnie pomysł puszczenia tego w formie 4DX.
Zwiastun: