Mario – początki kariery Roberta Lewandowskiego ;-) (ocena: 5/10)
Napastnicy idealnie uzupełniający się na boisku. A poza nim? Również .... niestety.
Młodzieżowy (do 21 lat) zespół szwajcarskiego klubu. Przychodzi nowy napastnik z Niemiec - Leon. Początkowo ma problemy z aklimatyzacją w zespole, raz ze względu na różnicę językową, ale głównie dwa - na indywidualny styl gry. Zaprzyjaźnia się jednak z drugim napastnikiem Mario, i w pierwszym meczu po zespołowej akcji strzelają bramkę. Mario jest pod pantoflem ojca (oczywiście niespełniony piłkarz) i musi dojeżdżać na treningi z rodzinnego domu. Klub widząc potencjał w młodym napastniku oferuje mu mieszkanie, ale na spółkę z kolegą z ataku. Wspólne mieszkanie obudzi w młodych chłopcach skrywane emocje.
Nie ma co ukrywać jakiego typu to film, mimo że przed długi czas jest to skrywane (także na bardzo dobrym i subtelnym plakacie). Nie jest to więc, dla wielu niestety, opowieść o rywalizacji piłkarskiej - aczkolwiek zdjęcia fragmentów spotkań są znakomicie zrealizowane, zdecydowanie najlepiej z całego filmu. Jest to niestety kolejna produkcja kina gejowskiego (LGTB – ładnie mówiąc), tym razem w specyficznym środowisku. Homoseksualizm w drużynach piłkarskich jest podobno powszechny, zapewne udział procentowy osób innej orientacji jest zbliżony do ogółu, ale budzi większe wątpliwości. W końcu te wszystkie cieszynki po bramkach, czy wspólne przysznice …, o okrzykach kibiców przeciwnika nie wspominając. Jest w tym filmie tekst, który jest kwintesencją tego problemu: „dwóch gejów w drużynie to chyba za dużo, chcemy wiedzieć z kim bierzemy prysznic”.
Film w zasadzie ma cztery fazy, ta pierwsza jeszcze czysto sportowa. Ta druga w zasadzie gejowsko-romantyczna i tutaj trzeba podziękować twórcom, że powstrzymali się przed dosłownym ukazaniem namiętności, co często jest nadużywane w kinie LGTB, a dla widzów innej orientacji – odpychające. Trzecia – najbardziej udana, to gdy pojawia się plotka i prawda o orientacji dwójki (dwojga?) napastników przedostaje się: najpierw do zarządu, potem do trenerów i rodziców, a w końcu do kolegów z zespołu. Tutaj dosyć dobrze jest naszkicowany problem trudności w akceptacji gejów w kolektywie sporotwym. Ostatnia faza, niestety najdłuższa i najgorsza, to dramat młodego człowieka, który musiał zrezygnować z wielkiej miłości (?), oszukuje sam siebie w udawanym związku i stawia na rozwój kariery. Tutaj już twórcy nie mieli pomysłu, a film nie może się skończyć, przez co trwa nieprzyzwoite dla takich produkcji pełne dwie godziny (przecież to dłużej niż mecz piłkarski!). Psując przy okazji dobre wrażenie z kilku scen.
Można sobie oczywiście wyobrazić, że dla środowiska LGTB to ważny film, szczególnie ze względu na kontekst, ale dla szerszej widowni pozostanie trudną do ogarnięcia ciekawostką. Uwierzyć bowiem w wielki dramat miłosno-życiowy tytułowego bohatera mogą tylko osoby mające podobne doświadczenia. A przecież uprawianie sportu zawsze wiąże się z wyborem kariery nad związek uczuciowy, z czym mają problemu także sportowcy heteroseksualni. Wydaje się więc, że w tej konkretnej sytuacji też można było jakoś inaczej rozwiązać temat, a bohaterowie mogli bardziej uważać, zdając sobie sprawę z konsekwencji … no całowanie się na ulicy nie było najrozsądniejszym pomysłem. No bo kto zna przykład gejowskiego coming-outu w gronie piłkarzy? Mamy tylko wyrzuty z autu … A już w wieku juniorskim – to w zasadzie gwóźdź do trumny kariery.
Całkiem przyzwoite było w tym filmie aktorstwo. Dzięki temu sama fabuła jest stosunkowo przekonywująca. Całkiem nieźle zresztą jest w rolach drugo- i trzecioplanowych – rodzice, dziewczyny które się kręcą koło piłkarzy, trener, działacze, a przede wszystkim koledzy z drużyny. Sam realizacja typowa dla kina LGTB, acz trochę bardziej atrakcyjna – mąło scen erotycznych, sporo piłkarskich, interesujące dialogi – dobrze oddające klima piłkarskiej szatni. Jak się dłużej zastanowić to mógłby być dobry film, ale został słabo wyreżyserowany poprzez kiepską kompozycją – należało się zdecydować na jedną z wymienionych faz i uwypuklić problem z konkretnym efektem końcowym.
W Polsce film pojawił się nawet w regularnej dystrybucji, fakt że na kilkunastu seansach w sumie, ale jak na szwajcarską produkcję to jednak wyczyn (kinematografia zarezerwowana dla widzów Warszawskiego Festiwalu Filmowego). Polski dystrybutor kina LGTB – Tongariro, nie potrafi jednak przebić się w takiej dystrybucji, i raczej filmy tego typu skazane są na festiwalowe pokazy. Bo nawet w tak piłkarskim okresie jak ostatnie dni przed Mundialem na kinowej sali ledwie kilka osób.
Zwiastun:
Polska premiera: 1 czerwca 2018
Dystrybutor: Tongariro
Produkcja: Szwajcaria
Rok: 2018
Gatunek: dramat, sportowy, LGTB
Reżyseria: Marcel Gisler
Scenariusz: Thomas Hess, Marcel Gisler
Obsada: Max Hubacher, Aaron Altaras, Jessy Moravec