Polska Krew
19 Aug 2016
Kontrowersyjny spektakl napisany i wyreżyserowany przez Przemysława Wojcieszka.
Dotyka bieżącego konfliktu politycznego w Polsce.
Są tutaj i demonstracje KODu i wysyłanie wieszaków, a z drugiej strony nienawiść do Żydów i uznawanie Jarosława za swojego ojca (przynajmniej mentalnego). A wszystko w teatrze na Żoliborzu.
Wydaje mi się że tekst trochę wykroczył poza zamierzenia i pokazał równeiż absurd działania obecnej opozycji. Może z tego wynikają nienajlepsze recenzja np. w Polityce: "jeśli coś w tej męczącej zbitce banałów porusza, to pokazanie bezradności, także intelektualnej, obrońców demokracji".
Zapewne to sprawiło, że spektakl - po kilkugodzinnej refleksji - uważam za wartościowy. Co prawda momentami przeginają, i latanie z przyrodzeniem po scenie nigdy mnie nie przekona, ale jednak lubię mocny teatr, a "Polską Krew" z pewnością można zaliczyć do jednej z najbardziej kontrowersyjnych sztuk.
Aż dziw, że nikt nie protestuje. Warto zresztą poczytać wypowiedzi reżysera (może trochę podkoloryzowane) z problemami w wystawieniu takiej sztuki.
I gdzie ten brak demokracji, jak pod oknami Jarosława Kaczyńskiego można prezentować taki teatr?
Wojcieszek napisał „Polską krew”, komedię polityczną, i pojechał z nią do Warszawy. Ale w Warszawie jej nie chcieli.
– W jednym teatrze powiedzieli, że „Polska krew” to bełkot – opowiada Wojcieszek. – W innym, że obrzydlistwo. Jeden dyrektor po starej sympatii zaproponował mi czytanie tekstu w dwa tysiące trzydziestym ósmym. Inny powiedział szczerze: „Panie Przemku, to jest teatr, ja w tym teatrze mam na etatach tyle i tyle osób. Te osoby mają rodziny na utrzymaniu, kredyty mają. Ja ich nie mogę narażać”. A mnie szczęka opadała coraz niżej. Chodzę po tych teatrach i mówię: „Błagam, potrzebuję tylko kawałka podłogi, zrobię to za darmo, nie chcę kasy, tylko procent z biletów.” Pójdę sprzątać do Kerfa, będę spał u znajomej, nie ma problemu. Nie potrzebuję muzyki, nawet świateł nie potrzebuję. Wystarczą cztery fotele ze śmietnika i stolik.
"Jedyny sposób, żeby dziś zebrać pieniądze na spektakl o młodych nacjonalistach i skapciałej liberalnej inteligencji, to crowdfunding. Ludzie mają nadzieję, że jak pochowają głowy w piasek, to im pozwolą wydać książkę albo pokazać się w telewizji. Że to się da przeczekać. Chciałbym tym wszystkim ludziom powiedzieć, że to nie minie. I że nie można się bać."