top of page

Pablo Aran Gimeno - A 17 centimetres

July 03, 2016

Na zakończenie oczekiwałem jakiegoś wydarzenia, a okazała się beznadzieja. Dobrze że tylko 40 minut swoimi wyczynami raczył Pablo. Oczywiście nie omieszkał się rozebrać do naga. Cóż – jak się nie ma nic do powiedzenia ….

Liczyłem przynajmniej na jakieś uroczyste zakończenie, ale poza szampanem na wejście nic nie było. Trzeba było jechać oglądać Francja-Islandia.

Suzanna Geraghty - Auditions, Zoe’s Auditions

July 02, 2016

Po raz drugi na tegorocznym przeglądzie spektakl o ambicjach zostania aktorem. Ale tym razem nie młodego studenta bankowca, a starszej kobiety pomagającej na planie filmowym. Zoe robi wszystko żeby zaistnieć na scenie. Próbuje na przesłuchaniu do Wichrowych Wzgórz i do Trzech Sióstr. Następnie nawet do cyrku i musicalu. Ostatecznie udaje faceta żeby zagrać Hamleta.


Świetna rola Suzanny, wymagająca dużo poświęcenia. W dodatku aktywne wciąganie publiczności w spektakl. Po przedstawieniu, nie planowany, wymuszony poczęstunek. Przy okazji rozmowa z przemiłą aktorką. Chyba perełka tegorocznego United Solo Europe.

Last Call - Alfredo Tauste

July 01, 2016

Na początku mocno irytujący dźwięk trwający ponad 10 minut. Potem szamoczący się facet na scenie wykonujący niewiele wnoszące połączenie telefoniczne. A myślałem że „last” oznacza że będzie tylko jedna, ostatnia rozmowa. Zupełnie nieinteresujące, bez żadnego napięcia przedstawienie. W dodatku mocno przeciętnie zagrane.

 

Porażka. Tylko Fuks się ucieszył bo wcześniej przyjechałem wyprowadzić go na spacer.

Don’t Cry for Me Banks of Wall Street

July 01, 2016

Nareszcie dobry monodram. O gościu, który dostał staż w bankowości na Wall Street. Praca od 7 rano do północy. Czepianie się o odcień koloru na wykresach kołowych. A chłopak chce zostać aktorem i bardziej fascynuje go teatr i musical. Trochę więc podśpiewuje: don’t cry for me banks of wall street.


Świetnie skrojone, dynamiczne, odpowiednie czasowo przedstawienie. Jak na razie perełka tego festiwalu.

 

Sarah Elizabeth Greer - "Bio-hazard"

June 29, 2016

Drugi spektakl Festiwalu miał taki sam wystrój: czyli widownia na scenie. Aktorka – Sarah Elizabeth Green - praktycznie bez rekwizytów, ekran z tyłu sceny, na którym wyświetlane były materiały wideo.

Przedstawienie zaczęło się dynamicznie, ale potem niestety emocje opadły. W przydługawy sposób Sarah opowiedziała swoją przygodę życia – czyli fakt że została po urodzeniu adoptowana. Tak bardzo odbiegała charakterologicznie od swoich nowych rodziców, że było to wyraźnie widocznie. Swój bunt wobec zaistniałej sytuacji wyraziła początkowo operacją nosa. Ale później zdecydowała się poznać swoją biologiczną, jak się okazało grecką, rodzinę. Takie przeżycie określane jest jako Bio-Hazard.

Sarah nie przedstawia swojej historii smutno czy nostalgicznie, ale wesoło i z poczuciem humoru. Tyle że jej żarty nie są specjalnie śmieszne. I spektakl powoli traci tempo i grzęźnie w przeciętności. Nawet pojawienie się wątku Roberta De Niro niewiele pomaga.

Część publiczności z entuzjazmem podziękowała za spektakl, ale ja osobiście wyszedłem z ulgą że się w końcu skończyło. Bo niestety, jak na monodram, było za długie.

Claire Porter: "Mięśnie"

June 28, 2016

Opadły emocje po nie-monodramowym otwarciu USE i wróciła szara rzeczywistość.


Spektakl pierwszy był na tyle kameralny, że publiczność siedziała w kilku rzędach na scenie. A artystka - Claire Porter - jako jedyny rekwizyt miała krzesło. To tylko dowód że Teatr Syrena jest słabym miejscem na festiwal monodramów. Dodatkowo jak ktoś woli czytać tłumaczenie to ma rozdwojenie jaźni przy tak małej odległości od artysty.


Ale najgorsze jest to, że przedstawienie było mało interesujące. Otóż Claire przed ponad godzinę opowiadała o mięśniach. Nie powiem, że się nie starała. Próbowała w różnych pozach prezentować swoje ciało, biegała i skakała po scenie, ale było to najłagodniej mówiąc nużące do bólu. Może to przedstawienie wyłącznie dla studentów Akademii Medycznej?

Spaghetti Poloneze

June 27, 2016

Festiwal United Solo Europe po raz kolejny organizowany w Teatrze Syrena zaczyna się od mocnego akcentu. Co prawda niewiele mającego wspólnego z monodramami, ale przynajmniej związanego z Włochami.


Spaghetti Poloneze to przedstawienie muzyczne Moniki Mariotti – włoszki z polskim pochodzeniem. Świetnie mówiącej po polsku i znakomitej aktorce. W Polsce znakomicie zaprezentowała się w Teatrze WARSawy w sztuce Kompleks Portnoya. Teraz wykorzystała znakomicie swoje zdolności wokalne. Dodała do tego swoje poczucie humoru (świetny skecz o zachowaniu Włochów i Polaków w korkach), wykorzystała doświadczenie z pobytu we Włoszech i porwała publiczność.


Ciekawostką jest, że w trakcie przedstawienia reprezentacja Włoch rozprawiła się w 1/8 finału z Hiszpanią na EURO-2016 we Francji.


Po występie jeszcze bankiet z kanapeczkami, słodyczami i winem. Przedstawienie podobno ma wejść do regularnego repertuaru Teatru Syrena. Idealnie się nadaje, więc pewnie będzie sukcesem tej - szukającej swojego miejsca na warszawskiej mapie teatralnej – sceny.

 

Please reload

bottom of page