„Matrix III Rzeczypospolitej. Pozory wolności” – Ewa Stankiewicz
Ocena stanu państwa polskiego w okresie wydawałoby się niezagrożonych rządów Platformy Obywatelskiej przez aktywną wojowniczkę w sprawie wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. Lektura jakże ciekawa w kontekście późniejszego przełomu politycznego i czterolecia rządów ugrupowania walczącego o wyjaśnienie przyczyn śmierci polskiej delegacji.
Ewa Stankiewicz opowiada o początkach swojej kariery, także nieznanych dla wielu ciekawych faktach, sukcesu filmu „Trzech kumpli” zrealizowany we współpracy z TVN, co jakże dzisiaj może szokować, oraz przełomu w jej życiu jakim był 10 kwietnia 2010 roku i późniejsze zaangażowanie w akcje na Krakowskim Przedmieściu – obrona Krzyża, powstanie grupy Solidarni 2010.
Książka ma charakter wywiadu-rzeki, z dołożonymi na końcu, zupełnie niepotrzebnymi kilkoma artykułami Stankiewicz jakby była potrzeba wypełnienia na siłę. Tymczasem dużo lepiej było rozszerzyć pierwszą część, w której dziennikarka opowiada wiele bardzo ciekawych szczegółów ze swojego życia. Opowiada o swoich rodzicach, początkach pracy, zatrudnieniu jako stewardessa, nawiązaniu współpracy z TVN, a także aktywności w pomoc osobom chorym. Jednak Stankiewicz jakby nie chciała zbyt dużo mówić o swoich sprawach osobistych, a małżeństwie i codzienności prawie nie wspomina. Szybko przechodzi do krytyki rządów Platformy Obywatelskiej ze szczególnym uwzględnieniem sposobu wyjaśnienia, czy bardziej przyjmując jej optykę tuszowania, przyczyn katastrofy smoleńskiej. To niezwykle ważny, kluczowy nawet wyznacznik aktywności Ewy Stankiewicz, ale z dzisiejszej perspektywy mocno kontrowersyjny.
Minęły bowiem cztery lata, w trakcie których władze w Polsce przejęły siły obiecujące wyjaśnić przyczyny katastrofy i tezy zwolenników teorii zamachowej, w tym także Stankiewicz zaczynają być coraz bardziej wątpliwe. A niektóre zarzuty pojawiające się w książce, typu puste ostatnie trumny, już można powiedzieć że okazały się nieprawdziwe. Przede wszystkim jednak, pomimo takiej pewności siebie wykazywanej w książce, nie udało pociągnąć do odpowiedzialności ówczesnych decydentów z Premierem Tuskiem, który nie tylko nie odpowiada za zaniedbania, ale aktywnie włącza się w polskie spory przed zbliżającymi się wyborami.
Wkład Ewy Stankiewicz w obronę pokrzywdzonych rodzin smoleńskich, uświadamianie zaniedbań i zaniechań, czy wreszcie podtrzymywaniu pamięci o tek katastrofie – jest niewątpliwy. Widać jednak wyraźnie, że książka była pisana w okresie braku wiary w przełom polityczny w Polsce i szybką szansę na prawidłowe poprowadzenie tematyki śledztwa smoleńskiego. Jest zresztą taki ciekawy moment, w którym Stankiewicz mówi wprost że nawet wygranie wyborów może nie starczyć do odwrócenia negatywnych trendów w Polsce. I tutaj ma wiele racji, przewijające się tematy mediów, szkolnictwa i sądownictwa, to obszary w których mimo utworzenia samodzielnego rządu Prawo i Sprawiedliwość napotkała ogromny opór w dziele reformatorskim.
Przed wyjaśnieniem katastrofy smoleńskiej również otwarte drzwi, ale z dzisiejszej perspektywy jednoznaczne tezy Stankiewicz są formułowane zdecydowanie na wyrost. W dodatku powtarzają się w książce wielokrotnie podobne argumenty, stąd właśnie te dodatkowe artykuły robią już bardzo słabe wrażenie.
Mimo tego wszystkiego jest to książka ciekawa. Ukazuje, na szczęście już historyczne - i oby nie wróciły, nieudolne rządy. Czyta się płynnie, acz pewnie to lektura odpowiednia jedynie dla zwolenników prawej strony wciąż jakże silnego w Polsce sporu politycznego.
Commentaires