„Kosmiczne jaja” – parodia Gwiezdnych Wojen (ocena 5/10)

Nobilitacją powinno być dla „Gwiezdnych Wojen”, że doczekały się parodii. Z drugiej strony trochę zbyt jej blisko do oryginału.
Kosmojajo - planeta rządzona przez Prezydenta Tumana zaczyna cierpieć na brak powietrza. Stąd agresywna wyprawa kosmiczna Lorda Hełmofona na sąsiednią planetę Druidia, gdzie właśnie księżniczka Vespa ucieka przed wymuszonym zamążpójściem.
Fachowiec od tego typu parodystycznej roboty – Mel Brooks (wcześniej miał na warsztacie Hitchcocka, kino przygodowe, a nawet nieme) nie miał specjalnie trudnego zadania, bo potencjał wytykania głupoty w najpopularniejszej serii SF w historii kina jest znaczny. Można nawet powiedzieć, że niewiele brakowała aby to z samych Gwiezdnych Wojen się śmiano. Brooks z łatwością kopiuje realizacyjne sztuczki, jak chociażby imponująca scena lecącego statku, która spokojnie mogłaby (oprócz ironicznego finału) znaleźć się w oryginale. Oczywiście zabawa jest przednia tylko dla znających GW, a jednocześnie niezbyt zajadłych wyznawców.
Niestety potencjału wystarcza na pierwsze kilkanaście minut, gdy większość głównych postaci GW: Lord Vader, Księżniczka Leia, Han Solo, Chewbacca, Jabba - zostaje przedstawiona w krzywym zwierciadle, zaczyna powoli brakować nowych pomysłów. Sama fabuła niewiele wnosi – bo i w GW nie grzeszyła oryginalnością. Poczucie humoru jest bardzo nierówne, pojawiają się lepsze żarty jak „przeczesywanie pustyni”, czy oglądanie własnego filmu, ale większość to suchary na poziomie opowiadanych nad ranem na zakrapianej imprezie.
Dobry pomysł pojawia się dopiero pod koniec, gdy obiektem parodii stają się także inne klasyki kina SF: "Star Trek", "Odyseja Kosmiczna", "Obcy" i "Planeta Małp". To by urozmaiciło za długi na tego typu formułę film, ale staje się tylko niewykorzystanymi epizodami. Nie może być tak, że tego typu film zaczyna przynudzać i irytować.
Trudno odnieść się do aspektów realizacyjnych, czy przede wszystkim głupich dialogów, bo taki był zamiar twórców, aby były jak najgorsze. Technicznie, czy też muzycznie trzeba jednak przyznać że parodia niewiele odbiega od oryginału, ale to raczej kwestia stylu GW niż maestrii KJ.
Film często gości na ekranach telewizyjnych. Czy był w polskich kinach … tego nie pamiętają najstarsi górale. Obejrzenie go na pokazie plenerowych to jednak gratka, za co podziękowania dla Filmowej Stolicy Lata – były momenty że ludzie się autentycznie śmiali z niektórych głupot.
Plusy:
+ czytelne aluzje
+ odjechane pomysły
+ odwzorowanie ujęć
+ przeczesywanie pustyni, czy też motyw filmu w filmie
+ kostiumy
Minusy:
- nierówne poczucie humoru
- brak szerszego kontekstu parodystycznego
- do bólu głupie dialogi
- wymagana znajomość GW
- irytujące dla fanów GW
Zwiastun:
tytuł oryginalny: Spaceballs
produkcja: Stany Zjednoczone
rok: 1987
gatunek: komedia
reżyseria: Mel Brooks
scenariusz: Mel Brooks, Ronny Graham, Thomas Meehan
występują: Mel Brooks, John Candy, Rick Moranis, Bill Pullman, Daphne Zuniga, George Wyner, Michael Winslow