„30 gramów” – narkotyki w Iranie (ocena 6/10)

Irański dramat policyjno-narkotykowy. Trochę inny, chociaż w wieloma elementami znanymi, obraz światka przestępczego w kraju gdzie kary są tak drastyczne.

Tragicznie kończy się pościg za uciekającym przestępcom. Handel narkotykami nawet w tak ściśle kontrolowanym państwie jak Iran kwitnie, a czerpią z niego korzyści także skorumpowani policjanci.

To chyba pierwszy film z Iranu pokazujący te, znane bardziej z amerykańskich i europejskich przykładów, proceder ścisłej współpracy środowisk przestępczych z tymi, którzy powinni zwalczać handlarzy. Film bardzo szczegółowo wchodzi w ukazanie wzajemnych powiązań. Wartka akcja, ciekawie rozpisane dialogi – przypomina dobre amerykańskie filmy mafijno-policyjne.

Już pierwsza scena na długo zapada w pamięć: dobrze zmontowana, dynamiczna akcja ucieczki ulicami miasta, z zaskakującym, szokującym finałem. Później tempo opada, jest trochę scen zbytecznych, jak to w kinie azjatyckim szwankuje pewnie postprodukcja. Ogólnie jednak film pozostawia dobre wrażenie i można się wiele ciekawego dowiedzieć o rzeczywistości kraju, w którym wydawało się takie przypadki kooperacji handlarzy narkotyków i stróży prawa nie powinny mieć miejsca, już chociażby ze względu na drastyczne kary za handel prochami.

Film pokazano na warszawskim Festiwalu Filmowym, z pozytywnym odbiorem, miał swoją datę premiery – niestety lockdown kin ją uniemożliwił. Trochę zamieszania było z tytułem: na festiwalu nawiązano do sytuacji w irańskich więzieniach lub liczby narkomanów w Iranie („tylko 6,5”), w oficjalnej dystrybucji miało być związane z wagą działki. Chyba te liczebnikowe tytuły przyniosły pecha, bo pewnie film już się nie pojawi w kinach.

Plusy: