„Żegnaj mój synu” – chińska epopeja (ocena 5/10)
Chińczycy nie tylko wirusami atakują, ale także przeciągniętymi epopejami filmowymi, których nie sposób pominąć ze względu chociażby już na nagrody festiwali - tych które się jeszcze odbywały.
Tragiczny incydent nad wodą staje się pretekstem do opowiedzenia pełnej sagi rodzinnej mającej swój początek w okresie chińskiej reglamentacji urodzeń.
Film jest wyzwaniem dla widza, nie tylko ze względu na zdecydowanie za długą jak na film pełnometrażowy objętość. Narracja jest rwana, trudne do zespolenia przeskoki czasowe dodatkowo utrudniają. Nawet pojedyncze sceny są pełne niedopowiedzeń. Manierą kina azjatyckiego jest ustawianie kamery tak aby widz sam się musiał domyślać przebiegu wydarzeń – tak jest praktycznie od pierwszej sceny ustawiającej fabułę. Są widzowie dla których takie wyzwanie jest rozkoszą, jednak nie jest to film skierowany do szerokiej publiczności. Szczególnie w sytuacji braku możliwości seansu kinowego. Kino Amondo co prawda wychodzi naprzeciw tej trudnej, i dla widzów i dla dystrybutorów i dla kin, sytuacji - organizując seans online, ale to jednak nie to samo.
Ułatwieniem dla widza w ogarnięciu przeskoków jest jedynie charakteryzacja, scenografia i kostiumy. To przynajmniej po trochu pozwoli na zorientowanie się jaki etap życia rodzinny jest aktualny prezentowany.
Dzieło chińskiego reżysera to przede wszystkim wiwisekcja rodzinna. Początkowe wydarzenie implikują kontakty rodzinne na lata. Jednak w tle zarysowana jest również sytuacja społeczna w Chinach. Najlepiej wypadają te bardziej dynamiczne sceny, jak chociażby publiczna redukcja załogi w fabryce. Wpływ polityki społecznej na życie rodzinne jest ważnym elementem wyrazu całego filmu. Może trudnym dla europejskiego widza, bo jak sobie wyobrazić tragedię rodziny, z przymusu mogącej mieć tylko jedno dziecko, gdy mu się coś stanie
Film został już zauważony w Europie, na festiwalu w Berlinie był nominowany do Złotego Niedźwiedzia i zgarnął dwie nagrody aktorskie – o dziwo, bo akurat aktorstwo niczym specjalnym się nie wyróżnia, a bohaterów wręcz trudno jest rozróżnić. Może na seansie kinowym ta epopeja wypada lepiej, ale raczej można dojść do wniosku, że byłaby lepszym materiałem na serial. Ponieważ kino chińskie jest na fali, i nikt się chyba nie zamierza obrażać że „sprzedali” nam wirusa, to film z pewnością święciłby triumfy na festiwalach, gdyby tylko takie przy wspomnianej pandemii jeszcze były organizowane.
Plusy:
obraz chińskiego społeczeństwa
wnikliwa wiwisekcja losów rodzinnych
pozostawienie widzowi niedopowiedzeń
specyficzne ujęcia
charakteryzacja, kostiumy, scenografia
Minusy:
zagmatwana narracja
mało czytelne przeskoki czasowe
ubogie środki wyrazu
przedłużane sceny
oszczędne dialogi
wstrzymana dystrybucja kinowa
Zwiastun:
tytuł oryginalny: Di Jiu Tian Chang
rok: 2019
produkcja: Chiny
data premiery: miała być 24 kwietna 2020
dystrybucja: Aurora Films
gatunek: dramat
reżyseria: Xiaoshuai Wang
scenariusz: Xiaoshuai Wang, Mei Ah
obsada: Jingchun Wang, Xi Qi, Liya Ai, Jiang Du, Zhao-Yan Guo-Zhang