„Biały, biały dzień” – mgliście (ocena 5/10)
Kino moralnego niepokoju w wydaniu islandzkim.
Gęsta mgła. Białe niebo zlewa się z białą ziemią. To czas gdy żyjący łączą się ze zmarłymi. Na zakręcie z drogi wypada samochód. Owdowiały policjant Ingimundur leczy żałobę ciężką pracą remontując dom dla swojej wnuczki.
Zagadnienie dochodzenie do siebie po utracie najbliższej osoby jest tutaj wzmocnione tajemnicą która wychodzi na jaw. Przez co okres żałoby jest jeszcze trudniejszy. W surowym islandzkim, depresyjnym klimacie nabiera on dodatkowego wymiaru. Wersja realizacyjna jest tutaj dopasowana do scenariusza: długie, monotonne ujęcia, skąpe dialogi, niejednoznaczne sceny, przeskoki czasowe. Nużący film wymaga koncentracji, bo każdy niuans może być wskazówką do ogarnięcia fabuły. Na cierpliwego widza czeka nagroda – w końcówce sceny są bardziej dynamiczne, a jednak nawet może uchodzić za emocjonującą.
To kino wyłącznie dla zwolenników wolnej narracji, artystycznego podejścia do prezentacji fabuły. W dystrybucji takie produkcje nie zdobywaj większej frekwencji, ale już na dedykowanych festiwalach (typu Nowe Horyzonty) cieszą się popularnością i budzą ożywione dyskusje.
Zalety:
+ ciekawy scenariusz
+ islandzki klimat
+ nastrojowe zdjęcia
+ mocne sceny finałowe (rozmowa nad wykopanym dołem)
Wady:
- monotonne
- zawiłe
- nieprzystępne
- oszczędne w dialogi
- słabe aktorsko
- niszowa dystrybucja
Zwiastun:
tytuł oryginalny: Hvítur, Hvítur Dagur
produkcja: Dania, Islandia, Szwecja
rok: 2019
data premiery: 6 marca 2020
gatunek: dramat
reżyseria i scenariusz: Hlynur Pálmason
muzyka: Edmund Finnis
obsada: Ingvar Eggert Sigurðsson, Ída Mekkín Hlynsdóttir, Hilmir Snær Guðnason, Sara Dögg Ásgeirsdóttir, Björn Ingi Hilmarsson