„Marianne i Leonard: Słowa miłości” – Leonard Cohen (ocena 3/10)
Mając tak znakomity temat, jak twórczość i życie jednego z najwybitniejszych piosenkarzy, popełnia się wszystkie możliwe w trudnym dokumentalnym gatunku błędy.
W latach 60-tych początkujący jeszcze wówczas twórca, bardziej myślący i pisaniu niż śpiewaniu - Leonard Cohen spotyka na greckiej wyspie Norweżkę. Romans w czasach wolnej miłości skutkuje zmianą podejścia artysty do swoich planów i wydaniem płyty, której przebojem jest piosenka dedykowana dla kochanki. Miłość tej pary przetrwa wiele lat ... aż do śmierci, pomimo szybkiego rozstania po miłosnym epizodzie z lat 60-tych.
Życie Leonarda Cohena, w tym epizod miłości do Norweżki to z pewnością materiał na fascynujący film dokumentalny, niezależnie od sympatii muzycznych. Niestety od początku w sposobie opowiadania panuje pełen chaos. Narracja skacze pomiędzy okresami, a gadające w tle głowy snują pretensjonalne dygresje. Nawet samo spotkanie kochanków i grecka wyprawa jest słabo naświetlona, dopiero w końcówce opowiedziana w bardziej spójny sposób. Nie widać uczucia, miłości, ani wpływu na twórczość artysty. Film jest źle skonstruowany, słabo zmontowany, nuży i męczy. A to produkcja o tak fascynującej postaci sceny muzycznej. Próbuje skakać po całej biografii Cohena, chociaż zamiarem (sądząc po tytule) miał być jeden konkretny miłosny epizod rzutujący na całe życie. Więcej w tym filmie jest o przyjaciółce piosenkarza, która zdefraudowała jego majątek niż o tytułowej Marianne.
Film opiera się na odnalezionych archiwaliach – głównie zdjęciach. Z offu wypowiadają się konkretne osoby, także bohaterowie filmu w odnalezionych nagraniach. Lepiej poukładane i zmontowane mogłoby to być ciekawe, ale też raczej dla fanów Cohena. Forma gadających głów nawet z offu nie pomaga w odbiorze. Narracja z offu prowadzona przez reżysera, rzekomo doświadczonego dokumentalistę, również jest mało atrakcyjną formą opowiadania historii.
Największy zarzut do filmu to jednak jedynie krótkie fragmenty jego twórczości. Nawet piosenka, którą napisał dla kochanki nie wybrzmiała w tym filmie. Zrobić film dokumentalny o Leonardzie Cohenie nie zamieszczając w nim ani jednego dłuższego fragmentu z tak licznego grona przebojów to prawdziwa reżyserska zbrodnia.
Zalety:
+ biografia wybitnego twórcy
+ dużo archiwaliów
+ fragmenty występów scenicznych
+ lepsza narracyjnie końcówka
+ uwypuklenie wolnej miłości lat 60-tych
Wady:
- chaotyczna narracja
- zminimalizowanie postaci Marianne
- męczące gadające głowy
- pretensjonalne dygresje
- oparcie materiału jedynie na nużących zdjęciach
- niewiele muzyki
Zwiastun:
tytuł oryginalny: Marianne & Leonard: Words of Love
produkcja: USA
rok: 2019
data premiery: 7 lutego 2020
dystrybucja: Mayfly
gatunek: dokument
reżyseria: Nick Broomfield
zdjęcia: Barney Broomfield
muzyka: Nick Laird-Clowes
montaż: Marc Hoeferlin
występują: Nick Broomfield, Judy Collins, Ron Cornelius, Helle Goldman, Aviva Layton, John Lissauer, Don Lowe, John Simon, Nancy Bacal, Jeffrey Brown, Billy Donovan
archiwalne materiały: Leonard Cohen, Marianne Ihlen, Irving Layton, Jennifer Warnes, Marty Machat