Dzięki Bogu – filmowa apostazja (ocena 4/10)
Znany francuski reżyser bierze na tapetę tematyką chłonną filmowo i ponosi spektakularną porażkę. To już bracia Siekielscy zrobili lepszy film.
Mężczyzna z piątką dzieci przypomina sobie przedawnione (przy obowiązującym francuskim stanie prawnym) przestępstwa pedofilii w trakcie obozu skautów popełnione przez księdza, opiekuna dzieci. Po latach pojawia się więcej świadków, nawet powstaje stowarzyszenie pokrzywdzonych. Dodatkowo okazuje się, że ksiądz przestępca w dalszym ciągu pracuje z młodzieżą, a o jego poczynaniach wiedzieli kościelni zwierzchnicy.
Tematyka zasługuje na osobny artykuł nie będący w sferze zainteresowań serwisu wodaiogien.com ze względu na krańcową odmianę poglądów jak przystało na wodę i ogień. Aczkolwiek faktem jest że branża filmowa zapalczywie łączy temat pedofili z atakiem na Kościół Katolicki będąc wręcz orężem tej walki prowadzonej przez środowiska wrogie religii. Ozon robi to z dodatkową perfidią. Wręcz rozgrzesza winnego księdza, sceny dialogu z jego udziałem są najlepsze w całym filmie, a główny nacisk kładzie na przełożonych którzy rzekomo ukrywali proceder. Dla środowisk wykorzystujących zjawiska molestowania do swojej partykularnej walki politycznej ten film jest więc kolejnym pociskiem do użycia. Ale widzów raczej nie przekona. A to z powodu bardzo słabej warstwy fabularno-realizacyjnej.
Jeszcze gdyby Ozon konsekwentnie skupił się na przypadku jednego z pokrzywdzonych to może by jakoś wybrnął. Wprowadza on jednak kolejnych, przez co przeciąga film do granic możliwości, prezentując płytkie charakterystyki: pobieżnie, monotonnie, nie interesująco. Całkiem nieźle zrealizowane sceny retrospekcji są tylko rodzynkami w tym całym fabularnym zakalcu.
Sama forma również jest mało przystępna. Mało wyszukane ujęcia, szare kolory, brak kolorystyki, skąpy podkład muzyczny. Film bardziej przypomina produkcję dokumentalną, z niepotrzebnymi scenami nic nie wnoszącymi do głównego wątku. Siekielscy mogą być dumni, że pod względem realizacyjnym w tym samym temacie pobili francuskiego mistrza reżyserii na głowę.
Produkcja Ozona jest maksymalnie przegadana. Dotyczy to nie tylko scen dialogowych, ale nawet tych bardziej kameralnych, które wypełniają myśli bohatera z offu, a także czytanie listów, których w całym filmie jest kilkanaście. Ta gadanina potrafi poważnie znużyć pozbawiając film jakiegokolwiek napięcia dramaturgicznego. Losy skądinąd biednych, poszkodowanych psychicznie i fizycznie ofiar powszednieją, a jedynie nadworni tropiciele afer w KK mogą siedzieć podczas seansu jak na szpilkach.
„Dzięki Bogu” (jeszcze tytuł "daje do pieca”) pomimo tak chłonnej tematyki nie zyskał przychylności dystrybucyjnej. Grany na pojedynczych seansach w multipleksie spadł z afisza po tygodniu, a w kinach studyjnych również nie zbiera szalonej frekwencji. I dobrze – bo nie zasłużył.
Plusy
popularna w środowisku filmowym tematyka
sceny z winowajcą
retrospekcje
Minusy:
antykościelne podejście
monotonna fabuła
zbyt wielu bohaterów
sporo niepotrzebnych, nic nie wnoszących scen
przegadane
narracja z offu, czytanie listów
Zwiastun:
tytuł oryginalny: Grâce à Dieu
produkcja: Francja, Belgia
rok: 2019
premiera kinowa: 20 września 2019
dystrybucja: Against Gravity
gatunek: dramat
reżyseria i scenariusz: François Ozon
zdjęcia: Manuel Dacosse
muzyka: Evgueni Galperine, Sacha Galperine
montaż: Laure Gardette
scenografia: Philippe Cord'Homme
kostiumy: Pascaline Chavanne
obsada: Melvil Poupaud, Denis Ménochet, Swann Arlaud, Éric Caravaca, François Marthouret, Bernard Verley, Josiane Balasko, Martine Erhel